wtorek, 17 czerwca 2014

Frederick Forsyth - Akta Odessy [recenzja]

Bardzo specyficzna książka. Niby fabularna, jedynie inspirowana faktami opowieść, a jednak ilość historii jest bardzo duża, czasem odnosiłam wrażenie, że czytam podręcznik.
Pomysł na fabułę jest kapitalny - tajne stowarzyszenie SS-manów, które po wojnie organizuje ucieczki swoim najbardziej poszukiwanym członkom. 
Wiele elementów historii XX wieku jest gotowym scenariuszem na powieść, a już te dotyczące spisków, zemsty, tajnych operacji, cieszą się szczególną popularnością, są najbardziej widowiskowe.
Akta Odessy stanowią po trosze wykład, po trosze są wskazówką do poszukiwań dla dociekliwych czytelników, dla niektórych ta książka może być początkiem przygody z historią. Wszystkie te cechy są ważne, jeżeli którakolwiek z nich będzie miała odzew u odbiorcy, wówczas autor będzie w dwójnasób wygrany - ze względu na własny talent prozatorski, ale też ze względu na zainteresowanie historią swoich czytelników.
Treść jest jak najbardziej spójna, klarowna, poprowadzona zdecydowanym, silnym piórem. Dobre dialogi, umiejętne operowanie faktami historycznymi (świetny pomysł z pamiętnikiem z getta), konsekwentne, przemyślane sylwetki bohaterów, są mocnymi stronami książki.
Jej główny bohater, dziennikarz śledczy Peter Miller wchodzi w posiadanie dziennika byłego więźnia obozu koncentracyjnego z Rygi. Interesuje go postać komendanta owego obozu, Eduarda Roschmanna, który przyczynił się do śmierci kilkudziesięciu tysięcy więźniów. Z zapisków pamiętnikowych wynika, iż uniknął on kary, wciąż chodzi po świecie wolny. Dziennikarz postanawia odnaleźć mordercę, i doprowadzić go przed wymiar sprawiedliwości (który nota bene nie bardzo garnie się do schwytania tegoż).
Prywatne śledztwo Millera zaczyna coraz bardziej przeszkadzać władzom Odessy. Nieświadomy niebezpieczeństwa, wciąż szuka informacji na temat Roschmanna. Działanie dociekliwego dziennikarza nie uchodzą też uwadze Mossadu, który widzi w jego postępowaniu pewną szansę dla powodzenia własnej misji...
Książka nie powala tempem czy zwrotami akcji. Jej siłą jest historia i fakty, które nie podlegają żadnym dyskusjom.
Gdy przychodzi ochota na wartką książkę sensacyjną radziłabym poszukać czegoś innego, tutaj na pierwszy plan wysuwa się właśnie historia.

3 komentarze:

  1. Nawet te dobre dialogi i mocne pióro mnie nie poruszyło, bo choć lubię książki historyczne to z "mniejszą ilością" rzetelnej wiedzy. Jak zechce czystych informacji to otworzę podręczniki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w domu inne książki tego autora, więc może zacznę od innej pozycji.

    OdpowiedzUsuń