środa, 5 lutego 2014

Thomas Harris - Czerwony smok [recenzja]

Książka będąca początkiem historii o Hanibalu Lecterze, który w tym przypadku jest jedynie postacią poboczną.
Pierwsze skrzypce należą tu do innego seryjnego mordercy, który każe tytułować się Czerwonym Smokiem. Dokonuje on makabrycznych i odrażających zbrodni. Jego ofiarami są całe rodziny. Gdy policja odkrywa kolejne zwłoki, w sprawę angażuje się FBI oraz Will Graham, były profiler służb specjalnych, który przyczynił się do ujęcia samego Lectera.
Błyskotliwy Graham szybko zauważa, że Hanibal jest wzorem dla ściganego mordercy. Dochodzi do wniosku, że obaj przestępcy mają ze sobą kontakt. Pozostaje mu odkrycie sposobu w jaki to robią. Na podstawie zebranych danych policjanci określają kolejny możliwy atak Czerwonego Smoka, czas ucieka, kolejne zbrodnia jest coraz bliżej.
Z drugiej strony mamy Francisa Dolarhyde'a, czyli poszukiwanego przestępcę. Przerażające jest śledzenie jego toku myślenia, patrzenia na rzeczywistość, tłumaczenia popełnianych zbrodni. Śledzenie postępowania seryjnego mordercy, drżenie o życie każdego napotkanego przez niego człowieka zajmuje czytelnikowi trochę czasu. Emocja i dreszcz jaki wywołuje ta strona książki, naprawdę przeraża. Co kryje się w człowieku, jak wiele ukrytych fobii, manii, koszmarnych pragnień skrywają zwykli ludzie? Przerażające.
Sprawna, szybka akcja, bez nachalnych komentarzy rzeczywistości i nudnych dialogów. Rzut oka na życie prywatne profilera Grahama nadaje postaci wyrazu oraz nuty sympatii ze strony czytelników. 
Sam finał również ciekawy, poprzedzony swego rodzaju suspensem, niestety nie rozwinę tego tematu, bo zdradziłabym zbyt wiele.
Dobry dreszczowiec, który nie postarzał się mimo upływu lat.

1 komentarz:

  1. Hannibal... on mnie przeraża, tej nie czytałam, czytałam natomiast "Milczenie owiec".

    OdpowiedzUsuń