czwartek, 27 lutego 2014

Jules Verne - Sekret Wilhelma Storitza [recenzja]

Jest rok 1757. Inżynier Henryk Vidal otrzymuje list od swojego brata, Marca, informujący o jego zaręczynach z Myrą Roderich, piękną panną z dobrego domu. Henryk podejmuje więc podróż na Węgry, do Ragz, gdzie ma odbyć się wystawny ślub. W drodze dowiaduje się, że o rękę Myry ubiegał się również potomek wielkiego niemieckiego alchemika, tajemniczy Wilhelm Storitz. Odrzucony nie tylko przez pannę, ale także całą rodzinę poprzysiągł, że nie pozwoli  jej na związek z innym mężczyzną.
Od tej pory w otoczeniu oblubieńców zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Opisuje je poczciwy Henryk Vidal. Dla przykładu: podczas przyjęcia na którym spisywano kontrakt przedślubny, Storitz porwał dokument wprawiając w konsternację i zgrozę zgromadzonych, pogłębiła się ona jeszcze, gdy dowiedziono, że w tym samym czasie widziany był w zupełnie innym miejscu. Klątwa, niewyjaśnione zjawiska mające miejsce podczas poszczególnych uroczystości związanych ze zrękowinami i ślubem, sytuacje zagrażające zdrowiu i życiu narzeczonych oraz działania ich bliskich, mające na celu zabezpieczenie przyszłości i spokoju oblubieńców są treścią intrygującej opowieści Henryka Vidala.
Ułożony i porządny jest styl wypowiedzi autora. Szykowny i ugładzony, sprawia, że czytając tę książkę mamy szansę poczuć się jak w dystyngowanym i dostojnym mieszczańskim salonie, pełnym bibelotów i kulturalnych, acz nieco sztywnych przedstawicieli wyższej klasy średniej. Książka do delektowania się epoką, obyczajami, postawami.
Z posłowia dowiedziałam się, że powieść została wydana pośmiertnie, przerobiona i zredagowana przez syna autora, Michela Verne'a. Nie tylko przeniósł on akcję z XIX do XVIII wieku, zmienił realia, nazwy geograficzne, ale także zmienił zakończenie, co spowodowało, że jest ono nieco banalne. Zachował jednak styl i język ojca, a to w pisarstwie Juliusza Verne'a najważniejsza bodaj wartość.

1 komentarz:

  1. Książka wydaje mi się interesująca. Mieszczański salon- w takich klimatach jeszcze nie byłam.

    OdpowiedzUsuń