Przekład: Katarzyna Skórska
Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2025
Okładkowy domek z kart najlepiej ilustruje nastrój w jakim spotyka się czytelnik z powieścią. Cały czas towarzyszy poczucie, że za chwilę wszystko się rozpadnie.
Życie bohaterów, utkane jest z pewnego rodzaju urojeń, dopasowań do matryc mediów społecznościowych, podążań za trendami i modami (od wystroju wnętrz po odwiedzane wystawy i śniadaniownie).
Żyją chwilą, trochę na pokaz, trochę w nawiązaniu do obowiązujących tendencji, trochę bez dialogu i pomysłu na to co może wyzierać ponad warstwę materialną.
Nie wiemy o nich dużo. Wiemy, że przyjeżdżają do Berlina z południa Europy, że mają na imię Anna i Tom, że trochę wstydzą się miejsca z którego pochodzą. Jak wynika z powieści było dość konserwatywne i nie wygląda dobrze w portfolio blichtru i ułudy jaką programuje dla siebie para. Chwalą się życiem na pokaz, stonowanymi, wysublimowanymi pasjami, podróżami, lekturami, co pozwala im dobrze wyglądać w oczach sąsiadów (ale też znajomych pozostawionych w konserwatywnej ojczyźnie). Trudno mówić o ich wartościach, poza dobrami materialnymi i pozorami niewiele miejsca zostaje na co innego.
Wspomniani kiedyś znajomi, którzy doczekali się dziecka zrezygnowali z berlińskich rozkoszy traktowani są jak szokujący odszczepieńcy.
Nasza para, cierpiąca na nudę i powtarzalność nie potrafi jednak nic zmienić w swoim życiu, a nawet gdy podejmie wysiłek i spróbuje czegoś nowego (jak wątek dotyczący seksu) i tak kończy się przykrą konstatacją, że nie chcą zmian, że dobrze im tak jak jest.
Tak dużo tu ironii odautorskiej, ale z sympatią dla bohaterów. Język "Do perfekcji" jest bardzo specyficzny, dialogi w zasadzie nie występują, cała struktura pozycjonuje ten tytuł gdzieś między powieścią a esejem. Oszczędny, analityczny język, nastrój melancholii, niepokoju, a także rozczarowania stanowią o sile tej książki.