środa, 31 maja 2023

Aleksandra Tarnowska - Wniebogłos [recenzja]

 

wydawnictwo ArtRage

Warszawa 2023


Jak dobrze, że ta książka powstała!

Jest jak powiew świeżego, rześkiego powietrza. Bez zadęcia, bez modnej dystopii i wszelkich innych obowiązujących narracyjnie mód. 

Autorka idzie swoim rytmem, pomijając błyszczące trendami i tendencjami tematy. To ujmujące. Dodatkowo to co pisze jest dobre, wyważone, skonstruowane zgodnie z arystotelesowską jednorodnością stylistyczną. W pewnym sensie tradycyjną, jednak nie jest to wcale zarzut, wręcz przeciwnie - to wielka zaleta.

Momentami ta powieść to nostalgiczna opowieść o dorastaniu, stracie, marzeniach, które są tak odległe, a jednocześnie tak gorąco upragnione, że czasem, wręcz bolesne. 

Ta historia dzieje się w zapadłej polskiej wsi lat 70. Czasów, w których nie każda chałupa miała prąd, gdy istniał autorytet (czasem wręcz należy dodać przymiotnik: autorytarny) nauczyciela i rodzica, czas guseł, tradycji, wierzeń ludowych i spotkań międzyludzkich.

Główny bohater, Rysiek to dziecko o wielkim talencie (niepowtarzalny głos) obarczony wielką żałobą. Chwilę po tym gdy go poznamy umiera matka. Zostaje sam z oschłym, nieprzyjemnym ojcem, który nie jest nauczony okazywania uczuć. Wszelki strach, żałobę przejawia krzykiem, zakazem, groźbą, karą, nierzadko cielesną. Chłopak marzy o śpiewaniu, grze na instrumencie, dołączeniu do wiejskiego zespołu. Ojciec nie chce się zgodzić, co buduje coraz wyższy mur między nimi. 

Obserwujemy walkę chłopaka o siebie, walkę z przeciwnościami losu, złośliwościami otoczenia, oskarżeniami. O co? O to, że jego głos przywołuje śmierć. Zabobonne tendencje, złe słowa, które rzucane są tylko po to, by ranić trafiają prosto w oblicze bardzo wrażliwego, ufnego, choć coraz to częściej wycofującego się chłopca. Rysiek jest samotny, czuje się porzucony przez ojca, tęskni za mamą, która go rozumiała i popierała. Pomocy szuka u babci Wronowej, która wprowadziła go w świat pieśni pogrzebowych, rytuałów odprowadzania, pożegnań. 

Bardzo stonowana, nastrojowa proza zwalnia czas, powoduje, że czytelnik przenosi się w całkiem osobny, inny, nieistniejący już świat będący na pograniczu nowoczesności i tradycji, której łącznikami byli starsi ludzie. Ta nowoczesność po trosze symbolizuje postać Ryśka, który walczy o siebie i swoje marzenia, z drugiej strony ma też szacunek dla tradycji i obrzędów, co dodatkowo podbija jego nowoczesne, świadomo podejście do świata. To oczywiście moja tylko opinia, ale tak właśnie jawi mi się główny bohater, trochę wunderkind, trochę Odys skazany przez los na długa tułaczkę. Całą lekturę czytelnik ma nadzieję, że jak grecki bohater znajdzie on swoją Itakę. Czy tak będzie?

Bardzo polecam ten debiut literacki, który z czułością i zaangażowaniem wraca do dawno zapomnianego obrazu polskiej wsi, a także ludzi, którzy ją zamieszkują: tych bogobojnych, tych zniszczonych, złamanych życiem, tych, którzy ze wsi uciekli oraz tych, którzy doskonale się tam czują i dają sobie radę, a także tych, którzy marzą. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz