piątek, 3 stycznia 2020

red. Małgorzata Nocuń - Ojczyzna dobrej jakości. Reportaże z Białorusi [recenzja]

Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2019

Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej sfinansowała projekt "Dekodowanie Białorusi. Wyjazd studyjny na Białoruś dla polskich i niemieckich dziennikarzy". W ramach grantu młode pokolenie żurnalistów ruszyło za naszą wschodnią granicę po codzienne historie nadniemeńskiej krainy. 
Starali się dotrzeć do zwykłych ludzi, pomijając politykę, choć na Białorusi to, jak wiadomo, nie zawsze możliwe.
Pierwszy z reportaży wybranych do zbioru mówi o paragrafie 328, który reguluje sprawę kar dla osób posiadających narkotyki. Przerażająca i zdumiewająca jest opowieść o systemie, który na równi traktuje wszystkich, bez względu na stopień winy czy jej istnienie w ogóle. Lekceważenie jednostkowych historii, metryki podejrzanych i skazanych, ich rzeczywistych zeznań, wszystko to nicość w zetknięciu z prawem - bezwzględnym i nieżyciowym, a surowym niemalże jak za czasów najsławniejszego babilońskiego władcy, Hammurapiego.
Reportaże zebrane w tomie, co oczywiste, sięgają po różną tematykę. Interesująco zapowiadał się ten o obcokrajowcach, którzy wybrali sobie Białoruś na nową ojczyznę. Ciekawie wyglądał ten o Białorusinkach szukających mężów za granicą.
Każdy z powyższych tematów był materiałem na ciekawy artykuł, jednak według mnie na dobrych intencjach się skończyło. 
Pewnym wytłumaczeniem tego faktu jest sama idea powstania książki - skoro był grant, trzeba się wywiązać z zadań powstałych na jego mocy. Skoro jednym z nich była publikacja - umarł w butach, książka musiała powstać. To tłumaczy nierówny poziom, który w najlepszych swoich momentach jest zaledwie średni. Uważam, że literacko ta książka jest pewną niestosownością: mierny język, brak dynamiki, słabo rozegrana dramaturgia, niedopracowany szkielet fabularny,  pozbawione redakcji wypowiedzi bohaterów (według mnie), oto główne zarzuty wobec zbioru. 
Poziom tych prób literackich jest dla mnie porównywalny z efektami warsztatów dziennikarskich dla licealistów. Wyjazdowych zresztą warsztatów. 
Konkretna wpadka wydawnicza i przykład tego, że nie wszystko na tym świecie nadaje się do druku. Niektóre ćwiczenia i wprawki w pisaniu powinny pozostać w brudnopisach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz