niedziela, 17 grudnia 2017

Lee Child - Jutro możesz zniknąć [recenzja]

Przekład: Andrzej Szulc
Wydawnictwo Albatros
Warszawa 2016

Pierwszy pechowiec Ameryki znów w akcji, Tym razem nieszczęsny Jack Reacher znajduje się w nowojorskim metrze.
Pech (to niemal drugie imię bohatera) chce, że Jack zwraca uwagę na siedzącą samotnie kobietę, która wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, a już na pewno zbioru dwunastu reguł sporządzonych przez Mossad, a identyfikujących prawdopodobnych zamachowców samobójców spełnia wszystkie samobójcze podpunkty.
Reacher natychmiast wkracza do akcji, postanawia zawalczyć o życie, może nawet uniemożliwić samobójczy atak, jednak na nic zdają się jego próby i wysiłki. Kobieta strzela sobie w głowę.
Gdy pociąg zatrzymuje się na kolejnej stacji Reacher staje w ogniu pytań służb, które z każdą kolejną chwilą są mu mniej przychylne.
Ze świadka szybko awansuje na podejrzanego.
W przypadku Reachera to nic nowego - ścigany przez służby (przeróżne - od policji miejskiej po FBI) oraz (naturalnie) bardzo groźnych przestępców, sam staje jeszcze raz naprzeciw kłamstwom i przemilczeniom. Musi ocalić skórę i odkryć prawdę o powodach śmierci kobiety z nowojorskiego metra.
Trup ściele się gęsto, intrygi płyną wartkimi strumieniami, podział na złego i dobrego policjanta ciągle modny, polityka to czarna otchłań, a Lee Child mimo powtarzalności schematu wychodzi zwycięsko z każdego kolejnego odcinka Reachera.
Ma talent po prostu do tworzenia nieprawdopodobnych historii, które są tak nierealne, że aż wciągające.
Na chwilę więc stańmy się nieustraszonym i niepokonanym Reacherem i ruszmy w drogę po prawdę i (za przeproszeniem) sprawiedliwość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz