piątek, 23 października 2015

Eshkol Nevo - Neuland [recenzja]

1939 rok, Warszawa. Młodziutka Lili ulega fascynacji syjonizmem, dzięki czemu na chwilę przed wybuchem wojny udaje jej się dotrzeć do Palestyny.
Rok 2006, Tel Awiw. Wnuczka Lili, Inbar porzuca swoje dotychczasowe skomplikowane życie, by przeżyć przygodę w Ameryce Południowej i tam odnaleźć siebie.
Los sprawia, że natrafia ona na Doriego, trzydziestokilkuletniego jerozolimskiego nauczyciela historii, który w Peru poszukuje zaginionego ojca. Ibar dołącza do niego z potrzeby serca, nie zdając sobie sprawy z tego, jak szybko Dori stanie się dla niej najważniejszy.
Ta historia miłosna nie jest typowa, nie jest obliczona na dzisiejsze czasy, dlatego nie ma w niej pośpiechu, miałkości, natłoku słów, epatowania erotyzmem. Jest subtelna gra spojrzeń, czytanie gestów, rozumienie się bez słów, tęsknota z dotykiem drugiej osoby, hamowana jednak przez poczucie winy (bo w Izraelu zostali partnerzy obojga). I choć historia tych obojga jest mi najbliższa, to nie jest ona jedynym tematem książki.
Autor jest bezlitosny w opisywaniu współczesnego Izraela, nękanego bombami, z ciągłymi mobilizacjami do wojska, pełnego polityki i wspomnień o Shoah.
Młodzi ludzie po odbyciu zasadniczej obowiązkowej służby wojskowej uciekają z kraju, włóczą się po świecie, szukają wrażeń, które w jakiś sposób odwrócą ich myśli od tego co przeżyli w wojsku. Szukając ojca Dori wielokrotnie natyka się takich weteranów, patrzy na ich wybory życiowe i plany na przyszłość. Wszyscy szukają własnego miejsca na ziemi, pragną odkryć własną tożsamość. Neuland to powieść drogi, która jest środkiem do pokazania tego, jak wiele odcieni mają ludzkie losy. Niezwykła historia Maniego (poszukiwany ojciec), który po śmierci żony nie potrafi się otrząsnąć z bólu i cierpienia, poruszająca relacja Doriego i jego małego synka, pionierskie losy babci Lili, tragiczna historia rodzinna Inbar, a także bardzo ważne w książce motywy Żyda Wiecznego Tułacza oraz rozprawienie się z ideą syjonizmu.
Tak wiele tematów złączył autor, tak wiele słów które cisną mi się na usta, próbując opisać fabułę, ale są zbyt słabe, by dać wyraz temu, co przedstawił Nevo.
I choć dla mnie najpiękniejsza jest tu historia o miłości, która spada jak grom z jasnego nieba, to doceniam też wątki dotyczące izraelskiego spojrzenia na syjonizm, czy też ten opisujący rodzinne kryzysy i  brak zrozumienia na linii rodzic - dziecko.
Dużo treści, wiele wątków, ale wszystkie znakomicie połączone, spójne i ciekawe. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz