czwartek, 4 września 2014

Aleksander Puszkin - Córka kapitana [recenzja]

Cóż za wspaniała książka. Jedna z tych do których się wraca z ochotą i sentymentem. Dzieło wybitne, ponadczasowe, klasyka w najlepszym wydaniu.
Ceniąc poetycką twórczość Puszkina (dziś zabrzmi to egzotycznie, ale jeszcze kilka lat temu w moim liceum uczyliśmy się rosyjskiego, a co z tym idzie wielu wierszy Puszkina), najchętniej sięgam jednak po jego dzieła prozatorskie, równie przenikliwe i zajmujące.
Mimo iż tytuł opowieści sugeruje historię obyczajową, jest to wielowątkowe dzieło, zawierające w sobie kilka gatunków.
Syn carskiego oficera w stanie spoczynku - Piotr Griniow, zgodnie z wyraźnym poleceniem ojca wybiera wojskową przyszłość. Niestety, zamiast do wielkomiejskiego, pełnego uciech Petersburga, ojciec odsyła go do dalekiego  i prowincjonalnego Orenburga.
Kierowany rozkazami zwierzchników, nasz bohater ostatecznie ląduje w twierdzy Biełogorskiej, gdzie zakochuje się (z wzajemnością) w córce kapitana, Iwana Mironowa, Maszy Iwanownej. Rodzące się uczucie,  wzdychanie do pięknej panny, a także pisanie wierszy i listów, wypełniają początkowo czas młodego żołnierza.
Sielanka z czasem odchodzi w zapomnienie,`ponieważ do twierdzy zbliża się powstanie Pugaczowa, buntującego się przeciw carskim porządkom.
Życie żołnierzy, a także cywilnych mieszkańców twierdzy jest zagrożone. Za powstańcami cięgnie się ponura sława morderców i szabrowników. Jak skończy się historia Pietii i Maszy?
Trochę romantyczna, trochę humorystyczna (stary służący Sawielicz), a nade wszystko historyczna opowieść Puszkina pełna jest obyczajowych smaczków. Intryguje wspomnienie XVIII wiecznych obyczajów, ówczesnej codzienności.
Lubię takie powroty do dawnych lektur - z biegiem lat, po dłuższej przerwie, takie książki czyta się zupełnie inaczej, Bardzo ciekawe doświadczenie. Polecam,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz