Wydawnictwo a5
Kraków 2024
I nie wiem.
Czy to kwestia przyzwyczajenia i oczekiwań, że dostanie się książkę pisaną taką, jak zwykle? Czy to tęsknota za stylem dawno znanym i lubianym, charakterystycznym i tak idealnie pasującym do Autorki? Nie wiem.
Jedno jest pewne: "Jedenaście" jest zupełnie inne niż można się było spodziewać. Czy zaskakujące? Wbrew pozorom: nie. Prędzej rozczarowujące.
To zbiór miniatur o bardzo szerokim zakresie tematycznym: od uchodźców tracących życie na granicy polsko-białoruskiej, po wojnę w Ukrainie, po covid, pogromy i Zagładę.
Ważne są pojedyncze słowa, skojarzenia, wspomnienia: ołówek, czaszka zapisana towarzystwu szekspirowskiemu czy stary fotel. Każde z powyższych jest tematem, osią dla opowieści, wspomnieniem uchwyconym na karcie.
Ten zbiór można traktować jak wpisy z dziennika/bloga/etc. Czasem luźne myśli, czasem gorzkie przemyślenia, czasem prawdy, które nie pozostawiają złudzeń. Dojrzałość i życiowy bagaż odbierają słowom nieważkość, piętnują je znaczeniami, często ciężkimi i topornymi. Jednak czasem zdarzają się i jaśniejsze tony - jak wtedy, gdy rzecz dotyczy pomocy i chęci jej niesienia przez zwykłych ludzi.
To, co można potraktować jak część wspólną dla "Jedenastu" - zbiór przemyśleń i konstatacji jest dla mnie przeszkodą. Wielość poruszanych materii, przeplatanie przeszłości z tym co jest bolesne teraz powoduje, że zbyt wielkie jest nagromadzenie trosk i wątpliwości w jednym miejscu, a przez to, poruszane tu tematy tracą na znaczeniu, rozmywają się w mnogości doświadczeń i przykładów.
Gdy Hanna Krall publikowała wcześniejsze książki, skupione wokół jednego zagadnienia, ich moc była nieporównywalnie większa. Tutaj motywem wiodącym można uznać zło, zepsucie człowieka, jego okrucieństwo, niepomne lat i historii. To zrozumiałe, a jednak nie działa tak mocno jak kiedyś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz