sobota, 1 maja 2021

David Sedaris - Calypso [recenzja]

 

Przekład: Piotr Tarczyński

Wydawnictwo Filtry
Warszawa 2020

"Rodzina, ach rodzina (...) nie cieszy, gdy jest (...) lecz kiedy jej nima samotnyś jak pies" - słowa piosenki Jeremiego Przybory idealnie pasują do opowieści Serdarisa.
Opowieści, która w pozornie lekki i przyjemny sposób snuje się wokół perypetii familii bliższej i dalszej Autorowi.
Cień zmarłej matki alkoholiczki, starość ojca, konfrontowanego z wizerunkiem z przeszłości, gdy silny i władczy manewrował rodzinnym, pełnym dzieci okrętem Sedarisów.
Autor, mimo rozlicznych, nie zawsze korzystnych bilansowo rozrachunków z rodzicami i rodzeństwem, to właśnie w nich widzi swoją przyszłość: rozmowy, spotkanie, wspólne wakacje, podróże wyznaczają kolejne pory roku i lata, pośród których Sedaris obserwuje dorastające dzieci rodzeństwa, przeżywa samobójczą śmierć siostry - trochę temat tabu, który przewija się przez cały zbiór, za każdym razem nie tyle spowolniając narrację, co wprowadzając ciszę, minutę pamięci ku czci zmarłej, będącą też chwilą konsterancji i wyrzutów sumienia całej żyjącej rodziny.
Sedaris długo czakał na swoją literacką szansę. Nie miał wsparcia w rodzinie, demotwywowany przez ojca, teraz świeci największym blaskiem, nie żywiąc urazy za brak zrozumienia z czasów młodości.
Czytamy wesołkowate, komiczne, zabawne zdania Sedarisa i czujemy smutek, współczucie, żal. Śmierć, starość, strach przed chorobą, samotnością, to coraz częstsze motywy przewijające się przez zbiór. 
Obserwowanie rzeczywistości z szufladki komika i stand-upera pozwala na więcej: noszenie dziwacznych japońskich ubrań, zadawania absurdalnych pytań i nocnego sprzątania przydrożnych śmiecie na  brytyskiej wiosze.
Momenami rozpaczliwe szukanie kontaktu z rzeczywistością, próba przekucia jej na własny język świata jest formą jakby stworzoną dla Sedarisa.
Nie wiem i nie chcę wiedzieć na ile wątki poruszane w książce są prawdziwe, na ile wykreowane i podkolorowane. 
Rzecz w tym, by mieć w sobie ironię (ze szczególnym naciskiem na autoironię), pewną dozę samoświadomości własnych i cudzych słabości, a także gogolowski humor.
Zamknę cytatem z "Rewizora", znów idealnie pasującego do Sedarisa: "Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie".

1 komentarz: