poniedziałek, 12 marca 2018

Cezary Łazarewicz - Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej [recenzja]

Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2018

Dla mnie Gorgonowa ma twarz Ewy Dałkowskiej. Jest skupiona, tajemnicza, pełna skrywanych emocji, piękna.
Zresztą, cała ta zawiła, mętna sprawa mocno kojarzy mi się z filmem Janusza Majewskiego, pełnym znakomitych nazwisk, nie tylko w obsadzie.
Margarita Illić Gorgonowa urodzona w 1901 roku w Dalmacji stała się w II Rzeczpospolitej bohaterką kryminalnej afery, główną podejrzaną o zabójstwo nastoletniej córki swego pracodawcy i kochanka, lwowskiego architekta, Henryka Zaremby.
Według poszlak i ogólnie przyjętej teorii z zimną krwią i przy pomocy tępego narzędzia rozbiła czaszkę Lusi Zarembianki. Oskarżona konsekwentnie nie przyznawała się do winy, jednak żądna krwi opinia publiczna oraz prokurator od razu skazali ją na potępienie.
Cezary Łazarewicz wrócił do całej tej potężnej machiny nienawiści, zagadek, niedomówień, jaką była sprawa zabójstwa Lusi i oskarżenie Rity. Stało się to jednak zbyt późno. Nie ma już świadków, nie ma dowodów rzeczowych, nie ma też szans na nowe fakty, które rzuciłby nowe światło na sprawę. Nie ma szans na rehabilitację Gorgonowej. O ile nie zabiła...
Cezary Łazarewicz szuka śladów we Lwowie, jeździ po Polsce, próbuje zbadać każdy, nawet najmniejszy, mało prawdopodobny trop. Kontaktuje się z żyjącymi potomkami Rity, szuka wśród rzekomych sąsiadów, znajomych, przegląda dokumenty w sądach, archiwach, nawet na plebaniach Ziem Odzyskanych, wszystko po to, by dowiedzieć się jak najwięcej, by odkryć prawdę. Za późno.
Niestety.
Jest on jednak bardzo rzetelny. Sprawdza przedwojenne lwowskie ulice, budynki dawnych sądów, długie godziny przegląda archiwa, chcąc poznać jak najwięcej szczegółów. Z rozpoznania wyłania się żądne sensacji społeczeństwo, które dla chwilowej satysfakcji i uciech gotowe jest poświęcić życie oskarżonej (nie raz policja myliła tropy, by więzienna karetka wioząca Gorgonową nie została zatrzymana, obrzucona kamieniami). W dniu rozpraw przed sądem gromadziły się tłumy, ludzie podkupowali wejściówki na salę, przed redakcjami niektórych gazet wisiały pełne stenogramy z posiedzeń. Igrzysk i chleba... Tyle potrzeba społeczeństwu. Tu chyba nic się nie zmienia...
W składzie orzekającym (zarówno w pierwszej, jak i drugiej sprawie) zasiadali sami mężczyźni - ci, którzy odnieśli sukces, mieli dostatnie życie, szacunek i uznanie. Jak zauważa obserwatorka tego spektaklu procesowego, Irena Krzywicka, nie było tam żadnej kobiety, która mogłaby współodczuwać, rozumieć. Męski świat miał decydować życiu i śmierci osamotnionej i wyklętej Gorgonowej.
Jak wiele błędów popełniono, ile było zaniedbań, a ile słusznych posunięć śledczych i sądu, wszystko to ukazuje książka Łazarewicza. Koronkowa robota.
I do końca mam nadzieję, że w swoim papierowym śledztwie odnajdzie on prawdę o zabójstwie Lusi.

1 komentarz: