niedziela, 7 lutego 2016

Eshkol Nevo - Samotne miłości [recenzja]

Czekałam na tę książkę z wielką niecierpliwością. Po niezwykłym Neulandzie (recenzja) jestem ciekawa kolejnych książek autora.
Do Miasta Cadyków przybywa grupa emigrantów z Rosji. Burmistrz, który wcześniej zabiegał o nich, teraz jest rozczarowany - przysłano mu samych emerytów. Dodatkowo otrzymał celową dotację, która może być zrealizowana tylko w miejscu zamieszkania emigrantów. Nakazuje więc swojemu asystentowi, Mosze Ben Cukowi, by ten nadzorował budowę mykwy na rosyjskim osiedlu.
Cuk bez entuzjazmu zabiera się do pracy, która w dużym stopniu odmieni jego życie. Wrócą doń wspomnienia z przeszłości, zatęskni za Ajelet, swą dawną i jedyną miłością. Rozterki serca, rodzinne wahania, próba odnalezienia, czy bardziej przyporządkowania swego światopoglądu do tych zastanych, są głównymi dylematami bohatera.
Przywykłam już do tego, że Nevo jest hojnym twórcą. Nie pozostawia czytelnika ze zgryzotami jednego tylko bohatera: tworzy ich całą galerię. Jest więc rosyjska para emerytów: Anton i Katia, którzy przyjechali do Izraela, by być bliżej wnuka Katii. Zamknięty w sobie Anton skrywa bolesną historię, która wciąż ma wpływ na jego życie, z kolei Katia cierpi z powodu braku porozumienia z jedyną córką. Jej wnuk, Daniel, nie potrafi odnaleźć się pośród megalomańskich sabrów, którzy nie akceptują napływowych Żydów. Dodatkowo kocha się on w Szoni, która również zdaje się go nie zauważać.
To nie wszyscy bohaterowie powieści, są też inne historie, które, choć z pozoru wyglądają na oderwane od siebie, w końcu łączą się i zbiegają.
Nevo nigdy nie prowadzi narracji tak jakbym sobie tego życzyła. Jest on dość defetystyczny w swoich zapatrywaniach na świat i ludzi, a mimo to stworzona przez niego konwencja i retoryka są tak interesujące i wciągające, że nie sposób oderwać się od lektury. Poza dominującym pragmatyzmem jest w powieści wiele sentymentalizmu, rzewności, tęsknoty za marzeniem. Tak wiele smaków, tak wiele odcieni kryją w sobie Samotne miłości. Kosztowanie ich, poznawanie ich jest przyjemnością i wyzwaniem, ponieważ nigdy nie wiadomo jak Nevo potraktuje swoich bohaterów. Zdaję sobie sprawę z tego w którym kierunku ich poprowadzi, nie wiem tylko którą drogę wybierze.
Podoba mi się sposób w jaki Nevo patrzy na Izrael: z dystansem, przymrużeniem oka, świadomością wad i zaniedbań (groteskowa i absurdalna historia Naima / Noama, budowniczego mykwy), bawią mnie nazwy miast, jakie nakłada na te istniejące: Miasto Cadyków (a w nim Tajna Jednostka, o której Wiedzą Wszyscy), Miasto na Pustyni, Święte Miasto, Miasto Grzechu i inne.
Nevo daje miejsce do przemyśleń, zadumy, refleksji, zręcznie manewruje odczuciami czytelnika, prowadząc go od jednego doznania do drugiego, często skrajnie różnego od poprzedniego.
Niecierpliwie czekam na jego kolejną powieść.


Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:




1 komentarz:

  1. Ta groteska w głównym bohaterze, w jego spojrzeniu na świat może być ciekawa i warta przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń