niedziela, 6 marca 2016

Cezary Łazarewicz - Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka [recenzja]

Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2016

Czytam i nie wierzę. To wszystko działo się naprawdę, wcale nie tak dawno temu. 
Wyobrażam sobie roześmianą, radosną grupkę licealistów, którzy pod kolumną Zygmunta świętowali egzamin maturalny. Później wyobraźnia ma już pod górkę, bo jak przedstawić sobie milicjantów, którzy bez powodu pakują dwóch z nich do nyski, przewożą ich do komendy MO na Jezuicką, po czym jednego katują, drugiemu każą słuchać strasznych krzyków bitego kolegi.
Dwa dni po napaści Grzegorz Przemyk umiera. Cezary Łazarewicz przytacza słowa lekarza, który widział obrażenia. Są one dobitne, sugestywne i przerażające.
Pogrzeb Przemyka zgromadził dziesiątki tysięcy ludzi, którzy swym milczeniem manifestowali niezgodę na bestialskie metody milicji, na panujący porządek, matactwa władz.
Łazarewicz opisuje proces, krętactwo władz, politykę zastraszania świadków, wymuszenia, preparowanie dowodów itp. Krok po kroku, miesiąc po miesiącu, pokazuje, co działo się w sprawie śmierci Grzegorza Przemyka.
Pisze z różnych perspektyw: oddaje głos matce, Barbarze Sadowskiej, przyjaciołom i kolegom, którzy byli na Placu Zamkowym, sprawdza różne tropy w IPN -ie, Ośrodku Karta.
Odsłania ponure kulisy mistyfikacji, która miała doprowadzić do dezorientacji opinii publicznej, a także odwrócenia jej uwagi od sprawy Grzegorza Przemyka. W pewnym sensie operacja ta się powiodła - faktyczni sprawcy zbrodni nie ponieśli za nią kary. Do więzienia trafili sanitariusze, ukarano też lekarzy, jednak nie dwóch zomowców, którzy skatowali Przemyka.
Tuszowanie zbrodni, makiawellizm władz, cyniczne wypowiedzi i działania, mające na celu oczyszczenie się, czy bardziej, odsunięcie jakichkolwiek zarzutów są bardzo wyraźnym elementem książki.
Łazarewicz jest w swej opowieści metodyczny, bardzo konsekwentny i logiczny. Nie ukrywa, że Przemyk był dlań swego rodzaju wzorem, czy bohaterem, nie ukrywa, że odnaleziony w archiwum list Sadowskiej skłonił go do napisania tej książki.
Bez ocen, oddając głos świadkom, wertując dokumenty, przedstawia on paraliżujący wręcz obraz ówczesnej rzeczywistości, bezkarności i nieskończonej wręcz władzy, tych, którzy nigdy nie powinni jej dzierżyć.
Książka, która wiele rzeczy systematyzuje, wiele wyjaśnia, trzeba ją znać.

2 komentarze:

  1. Oczywiście mam ją w planie (na razie tonę w tych reportażach Czarnego)! Na pewno ważna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobrze napisana smutna, przejmująca i (niestety) prawdziwa książka. PRL w najczystrzej (choć brudnej i brutalnej) postaci.

    OdpowiedzUsuń