Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2015
Zdjęcie z okładki mówi o Stasiuku niemal wszystko: krzywy, na pół kpiarski uśmiech, mars na czole, bruzdy i zmarszczki człowieka doświadczonego przez los, bystre (czy może inteligentne) spojrzenie, z jednej strony odważne, z drugiej prowokacyjne.
Zbiór wywiadów, jakie przez lata przeprowadziła ze Stasiukiem Dorota Wodecka składają się na tę książkę. Mówią w zasadzie o wszystkim: polityka, miłość, samotność, rodzicielstwo, podróże, praca, religia, a także motoryzacja czy choroby. Spektrum jest bardzo szerokie, a odpowiedzi i opowieści Stasiuka jak najbardziej stanowcze i definitywne. Ma on okrzepłą opinię o świecie, zna swoje w nim miejsce, Z dala od cywilizacji, w ciszy, blisko natury (co można traktować bardzo dosłownie, czytając opowieści Stasiukowych baranach i nadawaniu im imion) ma on możliwość obserwowania świata z pewnego dystansu, co owocuje różnymi przemyśleniami i ocenami.
Nie zawraca on sobie głowy tematami tabu - nie ma u niego miejsca na tego typu świętości. Może rozmawiać o wszystkim: zarówno o więzieniu, jak i o uczuciach wobec córki (choć o tej ostatniej jakby mniej). Interesujące są fragmenty o podróżach, specyficznym podejściu do świętowania, a także o odchodzeniu najbliższych.
Punkt widzenia Stasiuka w niektórych momentach zbiega się z moim, w niektórych różni się, co jest ciekawym doświadczeniem. Jego pewność siebie, zmysł obserwacji, powodują, że ta książka jest wyraźna i klarowna. I choć większość refleksji nad współczesnością jest dość przygnębiająca, to niestety prawdziwa. Wielką przyjemnością były za to dla mnie fragmenty opisujące literackie fascynacje i wzory (Haupt, Schulz, Płatonow), o których mówi z przejęciem i urzeczeniem.
Stasiuk równa się celność porównań, efektowność zdań, ale też truizmy i komunały. Gdy opowiada się swoje życiowe przemyślenia, nie sposób takich uniknąć.
W nawiązaniu do tytułu książki - jej lektura wcale nie jest stratą czasu.
Nie zawraca on sobie głowy tematami tabu - nie ma u niego miejsca na tego typu świętości. Może rozmawiać o wszystkim: zarówno o więzieniu, jak i o uczuciach wobec córki (choć o tej ostatniej jakby mniej). Interesujące są fragmenty o podróżach, specyficznym podejściu do świętowania, a także o odchodzeniu najbliższych.
Punkt widzenia Stasiuka w niektórych momentach zbiega się z moim, w niektórych różni się, co jest ciekawym doświadczeniem. Jego pewność siebie, zmysł obserwacji, powodują, że ta książka jest wyraźna i klarowna. I choć większość refleksji nad współczesnością jest dość przygnębiająca, to niestety prawdziwa. Wielką przyjemnością były za to dla mnie fragmenty opisujące literackie fascynacje i wzory (Haupt, Schulz, Płatonow), o których mówi z przejęciem i urzeczeniem.
Stasiuk równa się celność porównań, efektowność zdań, ale też truizmy i komunały. Gdy opowiada się swoje życiowe przemyślenia, nie sposób takich uniknąć.
W nawiązaniu do tytułu książki - jej lektura wcale nie jest stratą czasu.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny pisarz, czytałem również tę książkę - świetna rozmowa.
OdpowiedzUsuń