Warszawa 2016
Nazistowska akcja T 4 zamykała się w słowach: vernichtung von lebensunwertem Leben - eliminacja życia niewartego życia. Polegała na mordowaniu obłożnie chorych, zarówno fizycznie, jak i psychicznie, a także tych, u których tylko podejrzewano choroby. Decyzje podejmowali lekarze, którzy dla celów naukowych potrafili skazać na śmierć. Wielu z nich uniknęło powojennej kary.
Dziewit - Meller przypomina w swej książce ten dramatyczny, przerażający czas w historii ludzkości. Nie bez znaczenia jest nawiązanie do góry Tajget, z której starożytni Spartanie zrzucali swe chore dzieci.
Książka zaczyna się narodzinami maleńkiej córeczki Sebastiana. Od tej pory zaczyna on drżeć o jej los i przyszłość. Niedługo po jej narodzinach dowiaduje się, że w czasie wojny w szpitalu, w którym prowadzi aptekę mordowano dzieci.
Współczesna historia Sebastiana i jego lęków w następnym rozdziale zastąpiona jest opowieścią Zefki, śląskiej dziewczyny, która wróciła z niemieckich robót, prosto w łapy radzieckiego frontu, który paląc, grabiąc i gwałcąc idzie na Berlin. Inną bohaterką powieści jest poważana i szanowana profesorka Luben. Jej spokojne życie ulega zachwianiu, gdy odwiedza ją dociekliwy dziennikarz. Chce on rozmawiać o wojennej aktywności lekarki, która ściśle wiązała się z akcją T 4.
Kilka historii, kilka poziomów wiarygodności. Pierwsza historia Sebastiana wydała mi się mało prawdopodobna, choćby ze względów psychologicznych, ale też logicznych, zbyt płytko opisana, a przy tym mocno wydumana. Najtrafniejsza i najbardziej wiarygodna jest opowieść Zefki, gorzej wygląda sprawa prof. Luben.
Dziewit - Meller zabrała się za bardzo trudny temat, wymagający wielkiej wprawy, wrażliwości (tej autorce nie brakuje), niezwykłego konceptu narracyjno - fabularnego i, niestety, poległa.
Czasem zgrzyta język (rozumiem potrzebę nadawania mocy gorzkimi, czasem wulgarnymi słowami), jednak tutaj brzmi to dość groteskowo. Czasem kuleje wymiar psychologiczny, innym razem sam szkielet fabularny. Bardzo trudno znaleźć mi uzasadnienie do powstania tej książki, na pewno nie umiałabym do niej nikogo zachęcić.
Mierz siły na zamiary - to przesłanie do autorki, dla czytelnika zaś dobra rada: nie sięgaj po Górę Tajget, szkoda na nią czasu. Zabrakło warsztatu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz