Tragedia antyczna przeniesiona w połowę XX wieku. Mamy oto dramatyczną historię człowieka i jego wyborów, które nieuchronnie zmierzają ku katastrofalnemu finałowi.
Walter, szwajcarski inżynier wiele czasu spędza w podróżach. Pracując dla UNESCO wielokrotnie wizytuje poszczególne kraje i kontynenty. Podczas podróży do Ameryki Południowej jego samolot ulega wypadkowi. Wówczas nawiązuje wymuszoną okolicznościami znajomość z współpasażerem, Herbertem. Okazuje się on być młodszym bratem przyjaciela z dzieciństwa, Joachima. Pod wpływem wspomnień i rozmów, Walter zmienia kierunek podróży, postanawiając odwiedzić dawnego przyjaciela. W jego głowie zaczynają rodzić się pewne myśli i przypuszczenia, które ukierunkują go na resztę życia.
Jakiś czas później, również podczas podróży poznaje Sabath, młodą dziewczynę, która staje się dlań partnerką do flirtu (po trosze dlatego, iż przypomina mu ona dawną miłość, Hannę). Razem wyruszają w podróż po Europie, której finał zaplanowali w Grecji. Ostatniego dnia podróży Sabath zostaje ukąszona przez węża. Walter odwozi ją do szpitala, tam też spotyka matkę dziewczyny, dowiaduje się też czegoś o sobie z przeszłości. Ta wiedza, połączona z uczuciami, które przez lata tkwiły w niebycie i niepamięci, stała się przełomem w życiu bohatera, przełomem, który doprowadził do jego upadku.
Język Frischa jest tak toporny, suchy, bardzo często nudny, że aż w rezultacie tworzy nastrój i koloryt fabuły.
Walter opowiadając swoją historię bardzo często urywa zdanie, wtrąca inne, wiele rzeczy pozostawiając w sferze domysłów i przeczuć.
Choć dla niektórych ciąg zdarzeń, jakie natrafiają na bohatera dla niektórych może wydać się odrealnionym, to nie w tym rzecz. Są one jedynie polem dla pokazania wyborów, bolesnych zdarzeń, mają przybliżyć fabularny zamysł autora.
Niech was nie zwiedzie brak chronologii, przemilczenia, liczne niedomówienia, one wręcz uatrakcyjniają powieść.
Ciekawa jestem jak powieść była przyjęta zaraz po wydaniu, wydaje mi się, że wówczas była dużo bardziej kontrowersyjna niż dziś. Współczesność obfituje w tak wiele ekstremalnych sytuacji, literatura jest tak prowokacyjna i ekshibicjonistyczna, że Homo Faber nie będzie ni wyzywający ni szokujący. Warto go jednak poznać.
Nie znam i raczej się nie zapowiada to do zmiany.
OdpowiedzUsuń