Dobry jest tu zamysł fabularny. Już na początku wiemy to, co w klasycznym kryminale okazuje się na końcu: od pierwszych stron mamy pewność, że główna bohaterka zabiła męża.
Jednak nie to jest najważniejsze, czy najciekawsze. Istotne stają się wydarzenia, które mają miejsce już po zabójstwie, wokół Joanny (głównej bohaterki) zaczynają dziać się niepokojące wydarzenia. Osoby, które do tej pory patrzyły na jej małżeństwo, kreowały się na jej przyjaciół, zaczynają pokazywać inne niż dotychczas oblicza.
Fabuła biegnie wstecz, z każdą kolejną stroną dowiadujemy się co było przed zabójstwem. Wiemy więc, że Joanna była nieszczęśliwa z mężem, który znęcał się nad nią psychicznie. Zbrodnia, której dokonała zaważyła na jej dalszym życiu, ukrywając się i broniąc przed kolejnymi niebezpieczeństwami dodatkowo komplikuje swoją i tak już trudną sytuację. Pojawia się pytanie o prawdę i kłamstwo, o interesowność i pazerność.
Dla mnie najbardziej dojmujące było uczucie duszności i poczucie, że wszystko w tej fabule jest silnie barwione poczuciem zagrożenia, ale też sztuczną tajemniczością.
Nie przypadła mi do gustu ta maniera, według mnie wprowadza ona sztuczną nerwowość, nadmierne napięcie, trąci wymuszeniem.
Pomysł był dobry, wykonanie pozostawia jednak wiele do życzenia. I jeszcze pretensjonalność na finał! Niepotrzebna i stygmatyzująca teatralnością.
Nie znam, ale ciekawi mnie taka konstrukcja fabularna.
OdpowiedzUsuń