wtorek, 25 sierpnia 2015

Olga Tokarczuk - Księgi Jakubowe [recenzja]

Jakże się cieszę, że Olga Tokarczuk sięgnęła po Jakuba Franka, dzięki czemu stanie się rozpoznawalny wśród większej ilości czytelników. Moim zdaniem zasługuje on na to od dawna, a to, że trafił na warsztat tak dobrej pisarki jest kolejną radością.
Autorka dała mu chyba jeszcze więcej charyzmy niźli miał jej w rzeczywistości. Literacki Jaakow Frank aż skrzy się od czaru, powabu, mistycznych powiewów i zniewalających spojrzeń, które niby świdry przewiercają poszczególne dusze spotykane na jego drodze.
Z dużym pietyzmem, ogromną, godną najwyższego szacunku dokładnością i ilością szczegółów oddała autorka osobę mistyka, jego środowisko i czasy, dodając mu fabularnych kolorów, pokazując go w relacjach rodzinnych, wśród uczniów, mędrców, władców. Widzą go, obserwują, swoje spostrzeżenia spisują w listach, dziennikach, które składają się na fragmenty książki.Z ich opowieści wyłania się Jakub nieodgadniony. Czasem niebezpieczny, czasem przejęty, innym zaś razem sprytny, zawsze zaś pewny swego, pewnie podążający swą drogą. Z powieści wyłania się Frank nieoczywisty, tajemniczy, poszukujący. Bo jakże mówić inaczej o człowieku, który porzuca judaizm na rzecz sabataizmu, by potem zmienić wyznanie na islam, który z kolei porzucił dla chrześcijaństwa. Szukał swej drogi, próbował zbudować własną doktrynę, odważnie czerpiąc z kolejnych swych wyborów religijnych i pogoni myślowych. 
Jakub Frank u Olgi Tokarczuk jest mówcą, nie mędrcem. Opowieściami zdobywał wyznawców. Jakże ciekawe są fragmenty książki dotyczące budowania przez niego wspólnoty, jego zachowania wśród swoich współbraci.
Jednocześnie niezwykle istotne jest całe tło obyczajowe szeroko uwzględnione w książce. Fascynujące czasy wielonarodowej Rzeczpospolitej XVIII wieku, pełnej błota, zimna, bałaganu. Biedne sklepiki, ubogie plebanie pełne wilgoci i dojmującego chłodu zestawia z pokazowymi pałacami biskupimi, gdzie w myśl zasady zastaw się a postaw się religijni możni przyjmują swych gości sutymi kolacjami, które kredytują u Żydów czy Ormian.
Jakże wielka jest przepaść między poszczególnymi warstwami społecznymi, jak widoczne zależności między szlachtą, chłopstwem, czy Żydami. Oj, Rzeczpospolita nie była wcale paradisus Judeorum! Prześladowania, ciągłe pogromy, procesy sądowe, oszustwa i kradzieże powodowały ciągłe migracje i ucieczki starozakonnych. Jakub Frank chciał dać im tę niezależności i bezpieczeństwo. Miał nadzieję, że przez chrzest staną się wreszcie pełnoprawnymi obywatelami z prawem do posiadania ziemi, szacunku i spokoju. Czy udało mu się uzyskać wolność dla swoich wyznawców? Historia jest niestety bezlitosna. Ciężko jest być utopistą na tym świecie, bez znaczenia czy w wieku XIII czy XXI.
Autorka stworzyła też kilka niezwykle interesujących postaci drugo - i trzecioplanowych. Bardzo intrygujące są fragmenty dotyczące życia lekarza Aszera Rubina, którego trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość czyni zeń niemal współczesnego nam obserwatora. Pogubiony Moliwda - Kossakowski, który sam już nie wie kim jest. Tajemnicza, zawieszona między światami stara Jenta, która nie potrafi umrzeć, ale poniekąd już nie żyje. Do tego spragniony wiedzy ksiądz Benedykt Chmielowski, który ma nadzieję na stworzenie dzieła totalnego, tłumaczącego świat. 
Ach, jak wiele ciekawych sytuacji, intryg, zdarzeń i postaci kryje ta książka, jak bardzo pociąga ten sposób narracji, ukazana w powieści rzeczywistość!
Olga Tokarczuk popełniła naprawdę dobrą książkę, która, choć wymagająca, daje wiele przyjemności i satysfakcji. A to wiele znaczy.

3 komentarze:

  1. Jeszcze przede mną...

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszeć o książce, słyszałam, ale nie jestem do niej przekonana...

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam. Potwierdzam. To świetna książka.

    OdpowiedzUsuń