Mogłabym powiedzieć, że nie lubię komiksów, jednak po lekturze Kota Rabina zmieniam zdanie, jestem kompletnie oczarowana twórczością J. Sfara!
Mamy oto historię kota, który po zjedzeniu uciążliwej, gadającej papugi, nagle zaczyna mówić ludzkim głosem. Co ciekawe- zaczyna mówić z sensem!
Kot mieszka ze swoją ukochaną panią, Zlabią, a także jej ojcem, rabinem w Algierii. Gdy zyskuje dar mowy ojciec Zlabii zabiera go córce, w obawie przed tym co może się jeszcze zdarzyć, gdy dzień zaczyna się od mówiącego kota, strach pomyśleć jak się skończy...
Kot jest bardzo analityczny, logiczny i inteligentny. Uznaje, że skoro ma już świadomość siebie chce być prawdziwym Żydem, domaga się bar micwy! I tak trafia rabin wraz z kotem do swego religijnego mistrza, który podczas rozmowy z kotem posługując się biblijnymi przykładami, ośmiesza się i traci autorytet.
Przenikliwy i bezlitosny kot odziera religię z tajemnicy i powagi. Zadając proste i rozsądne pytania spotyka się z odpowiedziami zaśniedziałymi i skostniałymi.
Rozmowy kota i rabina są przezabawne, pełne ikry, dystansu, ciągłego puszczania oka do czytelnika. Poważne tematy prześwietlone przez kota poddane zostają nie lada próbie, tylko indywidualna ocena czytelnika może je ocalić lub obalić. Wspaniała rozrywka!
Kolejnym atutem komiksu jest oczywiście kreska: trochę przerysowana, czasem prześmiewcza i karykaturalna, bardzo ekspresyjna i wyjątkowa. Tak charakterystyczna, że od razu można poznać po niej rękę Sfara.
Nie pozostaje mi nic innego, jak sięgnąć po kolejne tomy Kota Rabina, jestem przekonana, że przypadną mi do gustu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz