sobota, 8 grudnia 2012

Camilla Läckberg - Księżniczka z lodu [recenzja]

Malownicze nadmorskie miasteczko Fjällbacka z niespełna tysiącem mieszkańców stało się tłem i bohaterem dla serii książek kryminalnych Läckberg.

Pierwsza z nich dotyczy śmierci Alexandry Wijkner. Poszlaki wskazują na samobójstwo, jednakże rodzina zmarłej nie daje temu wiary. W śledztwo angażuje się przyjaciółka z dzieciństwa denatki – Erica Falck, pisarka pozostająca w stanie niemocy twórczej, dla której odkrywanie tajemnic z przeszłości stanie się nie tylko sposobem radzenia sobie z brakiem inspiracji, ale też okaże się punktem zwrotnym w życiu. Wespół z miejscową policją reprezentowaną tu (a jakże!) przez kolegę z dzieciństwa Patrikiem Hedströmem pogrąży się w mroczne zdarzenia sprzed lat, które stanowią clou całej sprawy.
Poza sprawnie opisanym wątkiem kryminalnym warta uwagi jest poboczna historia bohaterów żyjących: niepokoje i rozterki Eriki, bardzo trudna (za to bardzo literacka) sytuacja jej siostry Anny, samotność Patrika, historia budzącego się uczucia i pierwszych niezdarnych jego prób. Dzięki tym elementom książka zyskuje na autentyczności, zdobywa uznanie i ciekawość czytelnika. Nie jest to powieść dla miłośników krwawej jatki, usatysfakcjonuje za to wszystkich tych, dla których liczy się też opowieść, historia.
W inteligentny, pozbawiony nachalności i pretensjonalności (zgroza dzisiejszych czasów) sposób Läckberg wprowadza nas w realia współczesnej Szwecji, dając pogląd na tamtejszą rzeczywistość małych społeczności, które okazują się być bardzo interesującym materiałem na książkę.
Atut poboczny – wydanie. Czarna Owca zdecydowała się na okładki projektu blacksheep – uk.com, co doskonale wprowadza w klimat książki. Lepiej już chyba nie można.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz