środa, 24 września 2014

Hanna Cygler - Dobre geny [recenzja]

Lektura kompletnie nietrafiona. Snułam się za fabułą i bohaterami jak cień. Dlaczego? Ponieważ sam język powieści, tempo i sposób opowiadania przyprawiają o senność i znużenie. 
Nie będę rozwodzić się nad tą książka, gdyż zwyczajnie szkoda mi na nią czasu. 
Zlepek męsko - damskich potyczek, połączonych z politycznymi aferami, trudnymi relacjami rodzinnymi (w tym front wojenny na linii rodzice - mocno dorosłe dzieci), a wszystko to doprawione kryminalnymi epizodami. Jeśli nie uśniecie po czterdziestej stronie (o ile do niej dotrwacie), to może uda wam się postawić na silną wolę i doczytać tę historię do końca, będzie to wyczyn nie lada,
Autorka opisuje historię robiącej karierę Marty, samotnej kobiety w średnim wieku. Na skutek intrygi traci ona stanowisko w poważanej agencji państwowej. Nie bardzo radzi sobie w nowej sytuacji: popada w depresję, sięga po alkohol. Ratunku szuka też w rozmowach z siostrą.
Wreszcie na horyzoncie pojawia się inny pocieszyciel, za nim zaś kolejny. Czy każdy z nich ma czyste intencje i czy powodują nimi szlachetne pobudki?
Dawno już tak się nie umęczyłam czytając książkę obyczajową, babską, lekką czy jak ją tam zwał.
Droga przez mękę. 

2 komentarze:

  1. Nie czytałam tej książki ale proza tej autorki do tej pory do mnie trafiała. Jeśli będę miała okazję to przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam, ale po Twojej recenzji nie sięgnę po tę książkę. Aktualnie tej autorki czytam teraz " W cudzym domu".

    OdpowiedzUsuń