czwartek, 11 września 2014

Per Wahlöö, Maj Sjöwall - Ludzie przemocy [recenzja]

To moja pierwsza książka duetu Sjöwall, Wahlöö. Trochę niefortunnie zaczęłam od dziesiątego, a zarazem ostatniego tomu serii.
Najważniejszym wabikiem były jednak zasłyszane kiedyś wzmianki o tym, jakoby seria ta była inspiracją dla przesławnych Larssonów, czy też innych Mankellów.
Od pierwszej strony poczułam, że książka jest inna niż wszystkie współczesne szwedzkie bestsellery. Nie ma tu intensywności, udziwnień i wielkich napięć, od których skrzą się kryminały z północy.
Trudno mi znieść politykę, która wciąż pojawia się na kartach powieści, nawiązania do ówczesnej władzy i sposobów rządzenia państwem, pełno tu politycznych mów, które wręcz przysłaniają właściwą treść książki.
Autorzy dość jasno określili swoją przynależność i sympatie polityczne, aczkolwiek ciągle ich przypominanie o lewackich ciągotach powoduje moje znużenie i zniechęcenie. Najpełniej wyrażają oni swoje zdanie w wątku poświęconym Rebece Lindt, młodej kobiety posądzonej o napad na bank. Przedstawiając wyalienowaną, kompletnie nie orientującą się w rzeczywistości dziewczynę, co krok dają upust własnym poglądom.
Inny wątek dotyczy morderstwa popełnionego na producencie filmów pornograficznych, jest on jednak potraktowany po macoszemu, pewnie całą energię poświęcili autorzy na konstruowanie manifestów politycznych...
Trzeci wątek skupia się na walce z terroryzmem. Do Szwecji przylatuje z roboczą wizytą amerykański senator, który ma zostać celem terrorystów. Organizacją ochrony zostaje obarczony komisarz Martin Beck, który prowadzi równocześnie dwie wspomniane wyżej sprawy.
Być może we wcześniejszych tomach postać ta nosiła znamiona wyjątkowości, tutaj jednak snuje się jak cień, nie potrafi zaczarować czytelnika, skraść uwagi.
W zasadzie ascetyczny, surowy styl pisarskiego duetu jest atutem książki. Szkoda tylko, że zginął on pod zalewem politycznych manifestacji, które z kryminału zrobiły powiastkę polityczną.






2 komentarze:

  1. Przyznam, że nie słyszałam. I mam ambiwalentnte uczucia do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, a ja nie lubię wątków politycznych, zwykle mnie nudzą. Ach, szkoda, że tego tu sporo.

    OdpowiedzUsuń