niedziela, 2 czerwca 2013

Peter Pezzelli – Dom w Italii [recenzja]

Amerykanin włoskiego pochodzenia, Peppi, po śmierci żony postanawia wrócić do kraju swoich przodków, by tam znaleźć ukojenie i spokój. Rusza w rejon Abruzji, gdzie przyszedł na świat, gdzie wychowywał się w starym młynie. Na miejscu odnawia starą przyjaźń, zawiera nowe znajomości, zaczyna spokojne życie, które jednak naznaczone jest tęsknotą za żoną i pustką po niej. Wydaje się, że wyprawa do Włoch to podróż po śmierć, na którą w pokorze oczekuje, bo cóż innego może go jeszcze spotkać?
Okazuje się jednak, że życie płata różnorakie figle i gotuje niespodzianki, bez patrzenia na metrykę. Również człowiek w sile wieku, przekonany o własnym spełnieniu, oczekujący jedynie na godny koniec, może jeszcze wiele doświadczyć i przeżyć. Tak jest z Peppim, przed którym autor postawił wiele wyzwań, które realizują się w małym, górskim, włoskim miasteczku, gdzie wszyscy się znają, rodzinami rządzą władcze mammy, a wokół niesie się obezwładniający zapach pysznego jedzenia.
Taką pogodną historię daje czytelnikowi Pezzelli ku pokrzepieniu serc. Czyta się szybko, miło, z nutką zazdrości dotyczącą okoliczności przyrody, w jakich przyszło toczyć życie bohaterom książki. Nie ma tu wielkich tez, genialnych konstrukcji, filozoficznych dysput. Jest zgrabna, lukrowana nieco historia, sielski obrazek, który napełnia otuchą i wywołuje miły nastrój u czytających.

Podejrzewam, że taki właśnie cel przyświecał autorowi (poza tworzeniem kolejnych książek na fali popularności własnej Kuchni Franceski). Przyjemnej lektury zatem!

3 komentarze:

  1. Faktycznie brzmi jak bajka, takie nowe drugie życie, ale i takie lektury są, jak to ujęłaś "ku pokrzepieniu serc" potrzebne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama okładka i tytuł tej książki mnie zachęca I ta Italia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo przyjemna lektura się zapowiada!

    OdpowiedzUsuń