piątek, 22 lutego 2019

Barbara Klicka - Zdrój [recenzja]

Wydawnictwo W.A.B.
Warszawa 2019

Niezwykłe jak skrajne emocje budzi "Zdrój". Od zachwytów po rozczarowanie i znudzenie. Byłam ciekawa w której grupie się uplasuję, słuchając tak granicznych osądów.
Rozstrzygnięcie przyszło już po kilku pierwszych stronach. Bardzo przypadła mi do gustu literacka kreacja jaką proponuje autorka.
Stylizacja, humor, dystans do opisywanych sytuacji i postaci działają na korzyść powieści.
Pośród opasłych tomiszczy i rozpasanych interlinii pompujących kolejne strony dialogowe we współczesnych powieściach, debiut Klickiej jest jak krótki przerywnik między kolejnymi ścigającymi się na ilość stron i grubość tomu.
Pełna niedopowiedzeń historyjka, w której poszczególne sytuacje są ledwo nakreślone, ubrane w półsłówka. To tak rzadkie w dzisiejszej literaturze, że aż chwyta za serce. W czasach tępej dosłowności i przyciężkawych ścisłości, jest powiewem świeżości i pewnym odpoczynkiem. Może to jest powód dla którego tak dobrze mi się tę książkę czytało.
Zwraca moją uwagę ilość ciszy jaka ma swoje miejsce między poszczególnymi stronami, ma to w pewnością związek z poetycką twórczością autorki i jest bardzo dobrym zabiegiem. Pozwala bowiem na łagodne, luźne podejście do książki, która w gruncie rzeczy tego wymaga.
Mamy oto bowiem opowieść o dziewczynie z Warszawy (pochodzenie z TEGO właśnie miasta źle prognozuje), Kamie, która trafia do Ciechocinka, by przejść tam pełen turnus rehabilitacyjny dla płatników ZUSu.
W gąszczu rytuałów, konwenansów, zwyczajów i niepisanych protokołów, próbuje ona znaleźć miejsce dla siebie. Perypetie z sanatoryjnego pobytu konfrontuje ona ze wspomnieniami z dzieciństwa, gdy również przebywała w placówkach rehabilitacyjnych.
Okazuje się, że konfrontacja ta wypada niezwykle aktualnie - pewne zasady i zachowania przez lata nie uległy zmianom, a pewne utrwalone w pamięci zadziwienia mają swoje odpowiedniki we współczesności. Zmienia się dekoracja, mechanizmy pozostają te same.

2 komentarze: