niedziela, 4 października 2015

Lars Saabye Christensen - Półbrat [recenzja]

Trudno jest zmierzyć się z tą powieścią. Na początku przeraża, później wciąga, oszałamia, fascynuje, na końcu zaś sprawia, że każda inna (dowolna) książka, która nastąpi po niej, będzie postrzegana jako wyblakła, miałka, bez czaru i polotu.
Dobitna, obrazowa, niemal namacalna opowieść o czterech pokoleniach rodziny, w której niedopowiedzenia i tajemnice są na porządku dziennym. Nieistotne są tu miejsca, ważne są charaktery, ludzkie postawy, wybory, a także relacje i radzenie sobie z rzeczywistością, często nieoczywistą.
Christensen poprzez swoich bohaterów opowiada jednostkowe, ale w zamyśle uniwersalne historie, opierające się między innymi o zmiany historyczne zachodzące w społeczeństwach. Jednak nie tylko (a może raczej nie przede wszystkim). Clou stanowi świadomość, że los bywa nieprzewidywalny i okrutny. Żadna to nowość, jednak szaty w jakie ubrał się Christensen są na tyle atrakcyjne, że warto je poznać.
1945 rok. Pierwszy dzień wolności w Norwegii. W Oslo słychać wybuchy armatnie. W tym samym czasie na strychu jednego z domów młoda dziewczyna, Vera staje się ofiarą gwałtu. Vera rodzi dziecko. Dziecko, które nazwie Fred, dziecko, które stanie się piętnem samym w sobie, wyrzutem sumienia, ciągłym przypomnieniem zdarzenia z pierwszego dnia wolności, Dla Very, dla jej matki Boletty, a także dla babki, zwanej Starą.
Te trzy niezwykłe kobiety, a każda z nich o tajemniczej przeszłości, swoją siłą, odwagą, charakterem i dumą musiały łagodzić rzeczywistość, czynić ją znośną. Gdy pewnego dnia na drodze Very stanie Arnold Nielsen wszyscy czują, że nastąpi przełom.
Kiedy na świat przychodzi Barnum, rzeczywistość nabiera rumieńców. Dzięki jego opowieści poznajemy całą rodzinę: Starą, która w dawnych czasach była znaną duńską aktorką kina niemego, Bolettę, skrywającą niejedną tajemnicę, Verę, dla której życie było trudne i doskwierające, a także niezwykle interesującego Arnolda, ojca Barnuma, swego czasu cyrkowca, podróżnika, a  później po trosze komiwojażera, a po trosze... Nie zdradzę, ale prawda jest bardzo ciekawa,
Jest też nasz narrator, niski, zakompleksiony chłopak, który całe młode życie borykał się z agresją i docinkami rówieśników, a przede wszystkim samotnością i wyobcowaniem. Towarzystwo starszego brata, Freda nie dawało poczucia bezpieczeństwa, nastręczało za to wielu pytań i wątpliwości.
Im starszy był Barnum tym ciekawsze i obfitujące w coraz więcej ciekawych zwrotów było jego życie. Społeczne znamię, jakim naznaczony jest Fred odbija bija się również na młodszym bracie. Brak proporcji w relacjach, uczuciach, rodzinnych prawdach, powoduje, że Barnum nie umie dorosnąć, nie potrafi odnaleźć się wśród ludzi, szuka wciąż punktu odniesienia, własnego miejsca.
Jak wiele musi się zdarzyć, by odnalazł siebie, i czy to w ogóle możliwe?
Magnetyzująca historia rodzinnych sekretów i rozliczeń z rzeczywistością. Niezwykła książka. Nie sposób o niej zapomnieć.

3 komentarze:

  1. Po takiej recenzji mam ochotę dosłownie biec po tę książkę do księgarni! Pierwszy raz o niej słyszę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie piszesz o tej lekturze. Zgodzę się, że niedopowiedzenia, tajemnice i nierozliczona przeszłość mogą zniszczyć rodzinę lub relacje jej członków.

    OdpowiedzUsuń
  3. Póki co poznałam "Odpływ" Christensena i jestem pod wielkim wrażeniem. O "Półbracie" póki co słyszałam same superlatywy, więc i do niego nastawiam się pozytywnie.

    OdpowiedzUsuń