wtorek, 5 lutego 2013

Åsa Larsson – I tylko czarna ścieżka [recenzja]

Amator łowienia ryb w arce (kto nie zna rozszerzenia hasła łowienie w arce winien przeczytać książkę), w kuriozalnych okolicznościach znajduje zakrwawione, zamarznięte zwłoki kobiety. Śledztwem zajmują się komisarze Anna Maria Mela i Sven Erik Stålnacke. Do pomocy angażują znajomą prawniczkę, Rebekę Martinsson, z którą los połączył ich w innych bardzo dramatycznych okolicznościach (o których jest niejednokrotne wspomnienie w powieści). Pracowita i bystra Rebeka staje się dużą podporą dla policjantów, samo zaś uczestnictwo w śledztwie daje jej szansę na wyjście z własnych tarapatów psychicznych.
W toku działań śledczych wychodzi na jaw, iż zamordowana to Inna Wattrang, szefowa do spraw informacji w potężnej spółce wydobywczej Northern Explorer AB. Rozmowy z rodziną i współpracownikami na niewiele się zdają. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Milczenie najbliższego otoczenia budzi nieufność i podejrzliwość prowadzących sprawę – czyżby tym sposobem przyjaciele chcieli coś ukryć? Sprawa nabiera rozpędu, gdy śledzczy odkrywają, że ta wielka spółka, powiązana międzynarodowo, ma swoje bezwzględne prawa i bardzo mroczne tajemnice.
Sama akcja książki rozwija się bardzo wolno, właściwy, kryminalny wątek często ustępuje miejsca perypetiom rodzinnym i zawodowym poszczególnych bohaterów. Autorka stawia na wspomnieniowy obraz rzeczywistości. Wiele miejsca zajmują tu reminiscencje i retrospekcyjne dywagacje poszczególnych bohaterów, dzięki którym stopniowo odkrywamy kulisy śmierci Inny Wattrang. Echa przeszłości dają nam obraz charakterów, sylwetek uczestników zdarzeń.
Tajemnice, poważny świat biznesu, przemilczane fakty plus sylwetki prowadzących śledztwo. Dobre, ale bez zachwytów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz