poniedziałek, 4 lutego 2013

Amos Oz – Spokój doskonały [recenzja]


Głęboko nostalgiczna książka. Tytuł doskonale oddaje jej klimat. Spokój, tęsknota, deszcz za szybą, to najbliższe skojarzenia związane z treścią. Nie sposób odmówić autorowi językowego talentu, łatwości w oddawaniu nastrojów, sprawnego posługiwania się wieloznacznością i moim ulubionym środkiem wyrazu, jakim jest sarkazm.
Jonatana Lipszyca poznajemy zimą 1965 roku, kiedy to postanawia zostawić swoją żonę, kibuc, rodziców, by rozpocząć nowe, inne życie. Świetny chłopak, mówiono o nim. Tylko trochę zamknięty w sobie. Wrażliwiec. Długo waha się, nim wprowadzi w życie swój zamiar. W międzyczasie w kibucu pojawia się, zupełnie znikąd, Azaria Gitlin, uznający spółdzielcze gospodarstwa rolne w Izraelu za ostatnią enklawę sprawiedliwości i prawdy, chce tam mieszkać i pracować. Wkrótce zaczyna współpracę z Jonatanem, poznaje zwyczaje i mieszkańców. Swoją obecność i wybór miejsca tłumaczy słowami Spinozy: wszyscy ludzie przychodzą na świat, nie znając powodów, dla których wszystko się dzieje,ale wszyscy, od chwili urodzin, instynktownie szukają miejsca, gdzie będzie im dobrze.
Do tego nietypowego duetu bohaterów dołącza jeszcze Rimona, żona Jonatana, której postać jest chyba potraktowana najbardziej po macoszemu. Między opuszczoną kobietą a napływowym, nowym mieszkańcem wspólnoty rodzi się więź, która jest obojgu bardzo potrzebna do życia, do trwania. Jonatan zaś, po odejściu z kibucu czuje się wreszcie wolny – bez ogromu osób, które mu towarzyszyły całe życie, które według niego przysłaniały mu świat, zamykały go nań. Joni czuje ulgę, wyzwolony spod strefy kontroli rezygnuje ze swego imienia, wyzbywa się stanu posiadania, staje się po trosze nihilistą. Jakie będą jego losy, czy odnajdzie siebie?
Spokój doskonały to nostalgiczna, czasem wręcz smutna literatura, acz bardzo plastyczna, łatwo ulegająca wyobrażeniom. Poszukiwanie istoty i sensu życia jest tu bardzo ponure, melancholijne, często odbywające się bez wsparcia i zrozumienia innych. Smutno jawi się droga do własnego szczęścia. Jaki będzie jej finał?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz