poniedziałek, 23 maja 2016

Sayed Kashua - Druga osoba liczby pojedynczej [recenzja]

Przekład: Marta Fita - Czuchnowska
Wydawnictwo Filo
Warszawa 2014

Będąc w sobotę (i wczoraj też) na Warszawskich Targach Książki bardzo ucieszyłam się, widząc stanowisko wydawnictwa Filo. Robią oni kawał dobrej roboty drukując współczesną prozę izarelską, tak ciekawą, tak świeżą i dobrze napisaną.
Trzymam kciuki za kolejne tytuły, mając nadzieję na więcej i więcej świetnej izraelskiej literatury.
Tym razem przeczytałam książkę Sayeda Kashui, izraelskiego Araba, dziennikarza, satyryka, i wreszcie, pisarza, który w znakomity, bardzo obrazowy sposób opisuje skomplikowane stosunki palestyńsko - izraelskie. Jeden z bohaterów powieści, zwany tutaj prawnikiem, ze wszystkich sił próbuje połączyć swą palestyńską tożsamość z wymogami bycia obywatelem Izraela. Walczy z akcentem, dąży do oczytania, europejskiego wyglądu, posiadania domu, świetnego samochodu i biura w odpowiedniej dzielnicy. Dodatkowo bierze udział w nudnych dyskusjach o kulturze, polityce i obyczajach, jakie na przemian organizauje wraz z innymi arabskimi Izraelczykami, którzy walczą z kompleksem niższości. 
Kashua bawi się wątpliwościami swoich bohaterów, bezlitośnie obnaża ich małostkowość i uprzedzenia i urazy dotyczące pochodzenia i tożsamości. Prawnik, który tak bardzo chciałby być sobą, zupełnie nie może sobie pozwolić na ten luksus. Wymagania aspirującej klasy społecznej, znajomych, rodziny, ale przede wszystkim dążenie do celu, wyznaczonego we własnej głowie, spędzają mu sen z powiek. Ze zmartwienia i nadmiaru pragnień i wymagań zaczyna on popadać w paranoję. Dochodzi do wniosku, że jego żona ma romans. Zaczyna prowadzić ciche, bardzo dyskretne śledztwo, które bardzo pasuje do stonowanej, eleganckiej wersji prawnika, widocznej na zewnątrz. Jednak w środku aż się w nim gotuje od emocji, nienawiści i pragnienia zemsty na (być może) zdradzającej go żonie. Wersja prywatna, niedostępna dla nikogo z zewnątrz nadaje tej postaci charakteru, ale też śmieszności. Autor znakomicie drwi ze swoich bohaterów, nie oszczędzając nikogo, bez względu na to kto i jaki ma paszport. Doskonała rozrywka, a do tego obnażanie bolączek obu stron konfliktu żydowsko - arabskiego, widziana oczami jej obserwatora, by nie rzecz, uczestnika (choć biernego).
Sarkastyczny, czasem marastyczny, a do tego z nutą absurdu i tego specyficznego gatunku ironii, który realizowany jest przez ludzi świadomych polityczno - kultuorowego piekła w którym przyszło im żyć.
Świetna książka, pod każdym względem: bohaterowie, miasto, relacje między społecznościami, humor, dialogi, rozwiązania narracyje. Wszystko tu jest bardzo spójne, przemyślane, umiejętnie podane. 
Po lekturze tej książki zapragniecie odwiedzić Jerozolimę, najchętniej zaraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz