niedziela, 13 grudnia 2015

Leszek Herman - Sedinum. Wiadomość z podziemi [recenzja]

Książka ta idealnie wpasowuje się w panujący ostatnio w Polsce klimat tajemniczych znalezisk, hitlerowskich skarbów i pełnych mroczności wykopalisk, które rozpalają wyobraźnię wielu.
Szczecin. W samym centrum miasta dochodzi do katastrofy budowlanej. W dziwnych okolicznościach zapada się podziemny parking ekskluzywnego biurowca. 
Na miejsce przybywa jego właściciel oraz główny architekt budynku, którzy chcą jak najszybciej poznać przyczynę wypadku. Traf chce, że w pobliżu znajduje się również dziennikarka lokalnej gazety, dla której taki temat to nie lada gratka.
Okazuje się, że podziemia Szczecina kryją wielkie tajemnice. Parkingowa wyrwa odsłania tajny korytarz, w którym dwaj wyżej wspomniani panowie natrafiają na opla blitza, samochód, którym w czasie wojny szczególnie upodobała sobie Wehrmacht... Poza szczątkami zastrzelonego kierowcy natrafiają na dziwnie oznakowana skrzynia...
Od tej pory życie niektórych z bohaterów ulega drastycznej odmianie. Architekt, dziennikarka i pewien obcokrajowiec, który twierdzi, że potrafi odkryć tożsamość kierowcy opla.
Bardzo szybko okazuje się, że wojenna ofiara nie będzie tu jedynym problemem do rozwiązania. Na scenie wydarzeń pojawia się kolejny trup... Ponadto autor bardzo dba o ciągłe podkręcanie akcji, utrzymanie tempa i zaskakiwanie czytelnika.
Mamy więc do czynienia z tajemniczym listem, sarkofagiem pomorskiego księcia, pewnym szyfrem, a także zaginionymi dziełami sztuki, tajemnicami ukrytymi w sakralnych zabytkach sztuki.
Na dokładkę z historią wiążą się również masoni i templariusze, którzy wielu osobom kojarzą się z innym, bardzo znanym amerykańskim autorem książek przygodowych ze sztuką w tle.
Dużym walorem książki jest umiejscowienie akcji książki w Szczecinie, mieście, które do tej pory kojarzyło mi się jedynie z Zamkiem Książąt Pomorskich. Autor oprowadza, tłumaczy, pokazuje miasto z zupełnie innej perspektywy, która (mam nadzieję) zjedna sobie wielu entuzjastów.
Pewnym utrudnieniem są gabaryty książki, wiele elementów można było spokojnie pominąć, bez straty dla fabuły.
Ciekawy pomysł, który dzięki pewnym zabiegom zastosowanym w finale pozwala sądzić, że nie jest to ostatnie zdanie autora w kwestii szczecińskich opowieści.


Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:






1 komentarz:

  1. O, Szczecin to niedaleko mnie, z chęcią bym przeczytała książkę :)

    OdpowiedzUsuń