Ta książka musiała powstać. O mykwach w Polsce pisze się mało lub raczej wcale. w 2011 roku Uniwersytet Wrocławski wraz z Żydowską Gminą Wyznaniową zorganizował konferencję: Mykwa - przestrzeń, funkcja, prawo i motyw. Ten zbiór nie jest jednak tomem pokonferencyjnym, nie zawiera wszystkich ówczesnych wystąpień.
Jak pisze Joanna Lisek, konferencja pokazała, że nie ma w Polsce rozwiniętych studiów nad mykwami, zaś poruszone tematy należy traktować jako stymulant do podjęcia kolejnych prób odkrycia dla świata tej części żydowskiej rzeczywistości.
Dla mnie najbardziej fascynujące okazały się artykuły zawarte w rozdziale Tradycje.
Wspaniała jest opowieść Marka Tuszewickiego o dziewiętnastowiecznym cadyku z Nowego Sącza, Chaimie Halberstamie. Ów znamienity chasyd dokonywał w mykwie wielu rytuałów oczyszczających. Niektóre z nich (choćby przez wzgląd na popularność bohatera, jak i jego renomę) noszą znamiona legend Tuszewicki, opierając się na źródłach znalazł wiele niesamowitych historii związanych ze zwyczajami i ceremoniałami cadyka. Jak wszystko inne, także korzystanie z mykwy było surowo określone zwyczajami i tradycjami tego ruchu religijnego.
Bardzo ciekawy fragment rzeczywistości opisuje też Piotr Grącikowski, który sięga po zapomniane zapiski Reginy Lilientalowej, etnografki żydowskiej z przełomu XIX i XX wieku, która badała przesądy, jak i praktyki żydowskie. Jej notatki są skarbnicą wiedzy obejmującą ówczesne standardy, obyczaje. Fascynuje pogląd na nidę, czyli menstruację oraz wszystkie narosłe wokół niej przepisy, zasady ablucji, rytualnego oczyszczenia. Mykwa, czyli łaźnia rytualna jest nieodzowna w judaizmie, wszelkie biologiczne procesy dziejące się w organizmie kobiety, są z nią powiązane, po trosze przez nią sankcjonowane. Inaczej wygląda więc kąpiel rytualna kobiety bezpłodnej, inaczej ciężarnej, czy położnicy.
Zupełnie inaczej prezentuje się praca Aleksandry Przeździeckiej - Kujałowicz, która pisze o feministycznym podejściu do tradycji rytualnego oczyszczenia. Wiele współczesnych Żydówek zanurza się w mykwie po raz pierwszy przed własnym ślubem, dlatego, że prawo izraelskie nie przewiduje innego ślubu, niż udzielanego przez rabina, co stwarza sytuację, w której chcąca wziąć ślub Żydówka musi odwiedzić mykwę, gdyż bez zaświadczenia o rytualnej kąpieli ślub się nie odbędzie. Znów muszę nadużyć słowa: fascynujące, ale ono tak idealnie mi tutaj pasuje, że bez skrępowania sięgam po nie kolejny raz.
Gorąco polecam tę publikację wszystkim zainteresowanym żydowską tradycją i zwyczajami. Ja wrócę do niej jeszcze nie raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz