Jakże się zapaliłam do tej książki! Szczególnie zachęcająco brzmiały słowa wydawnictwa, które znalazło w Polsce tylko dwa zachowane egzemplarze powieści (mocno naderwane zębem czasu), będącej w pewnym sensie pierwowzorem polskiej powieści kryminalnej. Książka oparta jest na wydaniu z 1889 roku. Brzmi niezwykle obiecująco!
Wielkim atutem Sępa jest język, dla niektórych być może trącący myszką, pozostawia po sobie wiele uroku i specyficznego nastroju tamtych czasów. Urzekające są opisy widowni Teatru Wielkiego (dopiero co wyposażonego w lampy gazowe), czarujące są wtrącenia, które dziś niemal zupełnie nie występują, stąd moje zachwyty nad paludamentami, szychami czy forszusami. Obyczajowość, rys społeczny, spojrzenie na codzienność zawsze są dla mnie wielkim atutem w powieściach, stąd w tej kwestii zachwytom nie ma końca.
Co do samej intrygi... Poprzez język i zwyczaje literackie epoki jest ona mocno rozbudowana, silnie rozrośnięta poprzez wielość słów, scen, dialogów, które mimo wielkiego (poznawczego) wdzięku są pewnym problemem dla współczesnego czytelnika. Po prostu nużą i do niemożebności rozciągają i pozbawiają tempa wątek kryminalny.
Młody wychowanek szanowanego wiejskiego proboszcza, Stefan Polner zostaje oskarżony o zabójstwo swego dobrodzieja. Poszlaki wskazują na jego winę, choć sąd ma pewne wątpliwości (ciekawe są fragmenty toczące się w sali sądowej, dotyczy to zarówno samej sprawy, jaki i publiczności). Adwokat oskarżonego - tak zwany Julek, mimo ogłoszenia wyroku nie porzuca sprawy, dalej drążąc okoliczności śmierci księdza oraz poszukując wiadomości o Polnerze i jego pochodzeniu, bo cała ta sprawa wygląda na mocno ukartowaną. Pomaga mu w tym niesamowity, niezwykle skuteczny i przebiegły detektyw, Fryga, którego możliwości i zdolności są chyba nieograniczone. Wspólnymi siłami odkrywają zaskakującą prawdę, która powoduje u mnie zdziwienie i niedowierzanie, jest na pewno bardzo teatralna i obrazowa.
Mimo dłużyzn i specyficznej narracji polecam tę powieść głównie ze względów poznawczych. Zadowoleni będą varsavianiści, którzy poczytają o cudownych nieodżałowanych Nalewkach, okolicach Kapitulnej czy Nowej Pradze.
Zdecydowanie zgadzam się z okładkowym określeniem, ta książka to unikat!
Wielkim atutem Sępa jest język, dla niektórych być może trącący myszką, pozostawia po sobie wiele uroku i specyficznego nastroju tamtych czasów. Urzekające są opisy widowni Teatru Wielkiego (dopiero co wyposażonego w lampy gazowe), czarujące są wtrącenia, które dziś niemal zupełnie nie występują, stąd moje zachwyty nad paludamentami, szychami czy forszusami. Obyczajowość, rys społeczny, spojrzenie na codzienność zawsze są dla mnie wielkim atutem w powieściach, stąd w tej kwestii zachwytom nie ma końca.
Co do samej intrygi... Poprzez język i zwyczaje literackie epoki jest ona mocno rozbudowana, silnie rozrośnięta poprzez wielość słów, scen, dialogów, które mimo wielkiego (poznawczego) wdzięku są pewnym problemem dla współczesnego czytelnika. Po prostu nużą i do niemożebności rozciągają i pozbawiają tempa wątek kryminalny.
Młody wychowanek szanowanego wiejskiego proboszcza, Stefan Polner zostaje oskarżony o zabójstwo swego dobrodzieja. Poszlaki wskazują na jego winę, choć sąd ma pewne wątpliwości (ciekawe są fragmenty toczące się w sali sądowej, dotyczy to zarówno samej sprawy, jaki i publiczności). Adwokat oskarżonego - tak zwany Julek, mimo ogłoszenia wyroku nie porzuca sprawy, dalej drążąc okoliczności śmierci księdza oraz poszukując wiadomości o Polnerze i jego pochodzeniu, bo cała ta sprawa wygląda na mocno ukartowaną. Pomaga mu w tym niesamowity, niezwykle skuteczny i przebiegły detektyw, Fryga, którego możliwości i zdolności są chyba nieograniczone. Wspólnymi siłami odkrywają zaskakującą prawdę, która powoduje u mnie zdziwienie i niedowierzanie, jest na pewno bardzo teatralna i obrazowa.
Mimo dłużyzn i specyficznej narracji polecam tę powieść głównie ze względów poznawczych. Zadowoleni będą varsavianiści, którzy poczytają o cudownych nieodżałowanych Nalewkach, okolicach Kapitulnej czy Nowej Pradze.
Zdecydowanie zgadzam się z okładkowym określeniem, ta książka to unikat!
Coś czuję, że miałabym trudność z poznaniem tej intrygi...
OdpowiedzUsuń