Wydawnictwo Cyranka
Warszawa 2023
Na przeczuciu się skończyło. Może brakło sił, pomysłów, rozwiązań?
Zapowiadało się dobrze, tematyka wpisana w ogólnoświatowy trend pokolenia "Z", które ma świadomość katastrofy ekologicznej, która dzieje się na naszych oczach. Defetyzm jak najbardziej uzasadniony, ubrany w dobrze dopasowany kostium stylistyczny i narracyjny. Jednak po kilkunastu stronach traci na impecie, gubi zainteresowanie, rozmywa się i trwoni zaufanie jakim na początku czytelnik obdarza i Autora i opowieść.
Zalążki strachu, niepewności, wątpliwości nagle wyparowują, zostaje dziwaczejąca, nudna, słabo dokumentowana logicznie opowieść o rozczarowaniu. To, rzecz jasna, byłby dobry trop w kategorii prowadzenia narracji, ale tutaj wypada to bardzo słabo, tak, że trudno przebrnąć przez kolejne strony coraz to słabszej, marniejszej prozy.
Bohater to przedłużający studenckie życie hazardzista, który może też pochwalić się inwestycją w kryptowalutę. Mieszka w metropolii, uzależnia się od yerba maty i w zasadzie żyje z dnia na dzień, bez większej radości. Pod wpływem swojego wykładowcy zaczyna wierzyć w nadciągającą zagładę ludzkości. Postanawia zostać preppersem. Zmienia swoje dotychczasowe nawyki, robi życiową woltę i transponuje swoje lęki na kompletowanie niezbędnika przetrwania. Artur, główny głos tej opowieści mówi o lękach i bolączkach świata współczesnego. Robi to jednak w nużący, podlany sowicie yerbą sposób, który na poły odurzony napojem, na poły złamany bezsensem świata brzmi jak dogorywanie zmęczonego tematem człowieka.
Był pomysł. Takie mam przeczucie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz