Warszawa 2017
Bardzo duże zaskoczenie. Po pierwsze okładka - nie sądziłam, że takie sążniste jeszcze się robi (bo chyba nie projektuje)...
Po drugie, między tymi zagadkowymi okładkami kryje się naprawdę obiecująca treść. Ci, których nie odstraszyła, będą usatysfakcjonowani.
Pierwsza miniatura, Szkło, opowiada historię alkoholika, który, pogodzony z losem, pozwala życiu toczyć się miarowym rytmem od kaca do kaca. Od popołudniowego drineczka, po wieczorną czystą ze znajomymi, aż do porannego piwka na złagodzenie glątwy.
Relacje z ludźmi (których coraz mniej w jego życiu), wspomnienia z przeszłości, która od początku zapowiadała się butelkowo, aż po problemy codziennej egzystencji - skąd wziąć na flaszkę, jak podnieść się w łóżka i zmusić się do wyprowadzenia psa?
Tragiczna w tematyce, a jednocześnie pozbawiona dramatyzmu opowieść snuje się leniwym rytmem, aż do pewnego rodzaju przełomu, który pociąga za sobą kolejne tąpnięcia w zgaszonym i apatycznym życiu Tomka. Dynamiczna końcówka szeroko otwiera oczy czytelnikowi. I dobrze.
Kolejna opowieść, Człowiek honoru, to zgrabna historia z gatunku pure nonsense. Ubawiłam się setnie czytając perypetie zwykłego (choć może nie tak dosłownie zwykłego) polskiego turysty, który lecąc czarterem na afrykańskie wakacje all inclusive już w samolocie styka się z rozluźnionymi rodakami (na stopień wyluzowania ma wpływ stopień aplikacji wody ognistej). Wpierw zadziera z prowincjonalnymi polskimi gangsterami, a później (całkiem niechcący) wchodzi z nimi w konszachty. Późniejsze jego sposoby na uwolnienie się z sideł pamięci gangsterskich szponów bawią i pokazują kolejne piramidalne implikacje, które rozwijają się wielotorowo, w zależności od nastroju i chęci autora. Zdecydowanie polecam to opowiadania wszystkim miłośnikom abstrakcji i absurdów w literaturze. Doskonała rozrywka.
Ponadto nienachalny styl autora, dosłowny, pozbawiony ornamentów i rozbudowanych zdań, trafia w sedno. Jest to tak zwana szybka literatura - słowa mkną, porywają, składając się w rodzaj wartkiej opowieści, która tworzy czytelne obrazy i subtelne ironie, dodające kolorytu i gęstości całej intrydze.
Wszystko pięknie, tylko ta okładka...
Relacje z ludźmi (których coraz mniej w jego życiu), wspomnienia z przeszłości, która od początku zapowiadała się butelkowo, aż po problemy codziennej egzystencji - skąd wziąć na flaszkę, jak podnieść się w łóżka i zmusić się do wyprowadzenia psa?
Tragiczna w tematyce, a jednocześnie pozbawiona dramatyzmu opowieść snuje się leniwym rytmem, aż do pewnego rodzaju przełomu, który pociąga za sobą kolejne tąpnięcia w zgaszonym i apatycznym życiu Tomka. Dynamiczna końcówka szeroko otwiera oczy czytelnikowi. I dobrze.
Kolejna opowieść, Człowiek honoru, to zgrabna historia z gatunku pure nonsense. Ubawiłam się setnie czytając perypetie zwykłego (choć może nie tak dosłownie zwykłego) polskiego turysty, który lecąc czarterem na afrykańskie wakacje all inclusive już w samolocie styka się z rozluźnionymi rodakami (na stopień wyluzowania ma wpływ stopień aplikacji wody ognistej). Wpierw zadziera z prowincjonalnymi polskimi gangsterami, a później (całkiem niechcący) wchodzi z nimi w konszachty. Późniejsze jego sposoby na uwolnienie się z sideł pamięci gangsterskich szponów bawią i pokazują kolejne piramidalne implikacje, które rozwijają się wielotorowo, w zależności od nastroju i chęci autora. Zdecydowanie polecam to opowiadania wszystkim miłośnikom abstrakcji i absurdów w literaturze. Doskonała rozrywka.
Ponadto nienachalny styl autora, dosłowny, pozbawiony ornamentów i rozbudowanych zdań, trafia w sedno. Jest to tak zwana szybka literatura - słowa mkną, porywają, składając się w rodzaj wartkiej opowieści, która tworzy czytelne obrazy i subtelne ironie, dodające kolorytu i gęstości całej intrydze.
Wszystko pięknie, tylko ta okładka...
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu: