W moim zwyczaju pozostaje szukanie pozytywów wszędzie, gdzie się tylko da. W przypadku tej (nazwijmy to) książki, nic nie znalazłam. To koszmar czytelniczy w najczystszej postaci. Nie sądziłam, że sięgnę literackiego dna, ale w tym przypadku byłam bardzo blisko.
Rzecz dotyczy Klary, rozwiedzionej kobiety dobiegającej czterdziestki, której życie zmienia się wraz ze śmiercią babci Alicji. Wówczas poznaje całą hałastrę krewnych, dybiących na rzekome skarby, jakie miała w swoim posiadaniu nieboszczka. Wypełniając wolę babci, Klara zupełnie odmienia swój los, poznaje zagmatwaną historię rodziny, wreszcie, zmienia własne życie uczuciowe.
Perypetie bohaterki są tak mocno nieprawdopodobne, że czynią z babskiego czytadła książkę z pogranicza science fiction (językowo zaś blisko jej do horroru). Rozdygotane, jałowe postaci (tak płaskie i nijakie, że chce się płakać), całkiem bez wyrazu, które wciąż starają się być zabawnymi, co doprowadzało mnie do rozpaczy. Miotanie się, kreowanie mętnych sytuacji, zupełnie pozbawionych logiki. Fabuła bez ładu i składu, tworzy jeden wielki śmietnik literacki, pełen autorskich inicjatyw czy impulsów, które sprawiają wrażenie nieprzemyślanych, pochopnych, pozbawionych sensu.
Kufer babki Alicji to niezwykle męcząca babska paplanina. Szkoda słów.