niedziela, 22 września 2024

Sylwia Trojanowska - Córki czarnego munduru [recenzja]

 

Wydawnictwo: Marginesy

Warszawa 2024


Nie wiem co napisać. 

Z jednej strony: i temat i czasy, które są w tej opowieści reprezentowane. A do tego wplatanie postaci i wydarzeń z lokalnej przeszłości. To zacne i godne pochwały. 

Z drugiej: intryga, język, prowadzenie postaci, ich rys charakterologiczny, niedopracowane wątki, które rwą się, a czasem są kiepsko uzasadniane. Ta druga strona dominuje. Z ciekawego konceptu zostaje dość kiepska powieść obyczajowa. 

W zasadzie wszystkiego można się przyczepić: konstrukcji postaci (choć to za duże słowo: te próbki profili charakterologicznych są niewyraźne, nieuzasadnione, czasem sprzeczne, innym razem niegotowe), dialogów, zawiązywania, prowadzenia i wątków, wplatania elementów fantasmagorycznych. Ta nieudolność przeszkadza. Jednocześnie doceniam pomysły, wiedzę, potrzebę pisania i dzielenia się opowieścią. Stąd mój problem z osądem. Doceniam koncept i chęci, rozczarowują jednak umiejętności Autorki.

Co do fabuły. Lata 30. Przyrzyce. Młoda dziewczyna, Ingrid postanawia popełnić samobójstwo. Przed ostatecznym krokiem ratuje ją Wilhelm Helterman. I tak, z biednego życia sieroty, pozostawionej bez środków do życia, dziewczyna (śliczna, oczytana, wychowywana z dala od nazistowskiej indoktrynacji, ceniąca wielokulturowość) trafia do najbogatszego w okolicy mężczyzny, weterana Wielkiej Wojny, bohatera i zaciekłego nazisty. 

Na horyzoncie pojawia się kolejna wojna. Niemcy się zbroją, indoktrynują, szykują bojówki, palą synagogi. W tym świecie próbuje się odnaleźć Ingrid. Jak potoczą się jej losy?

niedziela, 15 września 2024

Nicole Krauss - Być człowiekiem [recenzja]

 

Przekład: Zofia Szachnowska-Olesiejuk

Wydawnictwo Czarne

Wołowiec 2024

Uwielbiam tę serię wydawniczą. 

Każda kolejna publikacja "Opowiadań amerykańskich" jest estetyczną (okładki z przedrukami Artystów z USA), a także poznawczą satysfakcją. 

Tym razem Nicole Krauss. Poetka i powieściopisarka. 

Na pierwszy ogień poszła "Szwajcaria", gęste, zwięzłe, ale bardzo esencjonalne opowiadanie, które łączy w sobie tajemnicę, sensualność, seksualność i jeszcze fragment niewinności. Narratorką jest 13-letnia dziewczyna, która trafia do szwajcarskiej szkoły, mieszka w domu pewnej kobiety, która wynajmuje pokoje również dwóm innym nastoletnim dziewczynom. Jedna z nich, Soraya to chodząca neurotyczka. Mocno pogubiona, samotna, skrzywdzona, pełna tajemnic. Brnie w skomplikowane relacje, nie szczędząc sobie upokorzeń i bólu. Jest zagadką, jest symbolem nastoletnich trosk i komplikacji. Cały skomplikowany bagaż dojrzewania i godzenia (lub braku zgody) na następujące zmiany jest wyrażany przez Sorayę.

Ciekawska 13-letnia narratorka z zainteresowaniem i zazdrością spogląda na kolejne przejścia starszej koleżanki, usiłując odkryć co się wydarzyło i dlaczego. Naiwność bardzo młodej dziewczyny i pozorna dojrzałość nieco starszej koleżanki pokazują całe spektrum szaleństwa adolescencji. Pasjonująca opowieść.

Jeszcze jedno z opowiadań skradło moją uwagę. W zasadzie to najbardziej. Bosko absurdalne (w pewnych partiach), bawiące się konwencją i słowem, tradycją i obyczajowością jest wspaniałym odświeżeniem w literackim świecie. Brodman, stary i uznany profesor z Columbii umiera na dwa tygodnie. Leży w szpitalu i tylko dzięki aparaturze można mówić o jego jestestwie. W czasie, gdy nieprzytomny leżał w łóżku przeżywał niezwykłe przygody w świecie imaginacji. Ale jakie! Cytaty można mnożyć i mnożyć. Każdy w swym bogactwie abstrakcji jest szczególnym powodem do przeczytania tego opowiadania. 

Każde kolejne składowe tego opowiadania są satysfakcjonujące i interesujące dla czytelnika.


sobota, 7 września 2024

Dashiell Hammett - Sokół maltański [recenzja]


 Przekład: Tomasz S. Gałązka

Wydawnictwo ArtRage

Warszawa 2023


Literatura noir nie jest dla każdego. Wymaga pewnej uważności, cierpliwości, zaufania, a przede wszystkim poddania się nastrojowi i specyfice atmosfery. 

Jakiej? Spowitej w tytoniowy dym, ogłuszanej wystrzałami broni, uwikłanej w harde, szorstkie męskie rozmowy. 

Hammett wydał "Sokoła" w 1930 roku. Myślę, że wyjątkowej atrakcyjności dodawał fakt, iż powieść ukazywała się w odcinkach w piśmie "Czarna maska". 

W biurze detektywistycznym Sama Spade'a pojawia się tajemnicza, piękna i obezwładniająca panna Wonderly. Ma zlecenie dla detektywa: prosi o odnalezienie siostry, uprowadzonej przez typa spod ciemnej gwiazdy, Floyda Thursby'ego. Po przyjęciu zlecenia życie detektywa nagle bardzo szybko nabiera tempa. Ginie główny podejrzany w sprawie. Wszystko się komplikuje, zdaje się, że nie może być gorzej. Sam Spade ma jednak niezwykłą umiejętność pakowania się w coraz to nowe kłopoty, a my, czytelnicy towarzysząc mu w każdym z nich obserwujemy jak (i czy) radzi sobie z wychodzeniem z nich. 

Dziś, po niemal 100 latach od premiery niektóre niuanse mogą budzić kontrowersje (kobiety: ich traktowanie i opisywanie), inne nużyć (dialogi i kolejne obserwacje w terenie). Nie ulega jednak żadnej wątpliwości, że to sztandarowy przykład literatury noir, wyjątkowy wkład w powstawanie popkultury, książek detektywistycznych i sensacyjnych.

Klasyka, która się starzeje, ale w dobrym stylu.



piątek, 6 września 2024

Mateusz Pakuła - Skóra po dziadku [recenzja]

 

Wydawnictwo Agora

Warszawa 2024


Każdy kolejny komponent fabularny i konstrukcyjny tej książki jest mocnym i celnym trafieniem. Nie tylko we wrażliwość czytelnika, ale także jego (współ)odczuwanie. 

Osią dla opowieści jest historia dziadka, który, mając niezwykłą wyobraźnię, szalone pomysły i niezwykłe zacięcie do wpadania w piramidalne kłopoty już jako bardzo młody chłopak trafia w ręce oprawców z komunistycznej katowni. Lata 50. Kielce. Pamięć niedawnej wojny, niedawnych ofiar, kult reżimu, polityka zastraszania i (w kontrze) głupie i niebezpieczne żarty nastolatków, które kończą się aresztem i torturami. 

Zmieniając, co i rusz, gatunki literackie Autor nadaje dynamiki opowiadanej historii. Znakomite są fragmenty dramatyczne, gdy podział na role i postaci nie tylko pokazuje dramatyzm wyborów, sytuacji, ale też kunszt pisarski, umiejętność stopniowania i pogłębiania emocji bohaterów.

Opowieść dziadka, jego wspomnienie, życie, a także relacje z wnukiem są nie tylko pełne czułości i tęsknoty, ale też pokazują człowieka wieloznacznego, takiego, który nie poddaje się czasom i obyczajom, wiekowi i ograniczeniom, takiego, który jest sobą za wszelką cenę i bez strachu. Takiego, któremu trzeba tej odwagi do bycia sobą bardzo zazdrościć. 

Osobną, choć równie mocną składową opowieści jest miasto. Kielce o niechlubnej historii, o strasznych kartach historii, miasto pogromów. Czytanie tych fragmentów historii (choć samo to określenie jest mocno deprecjonujące - fragment historii) podanych i przetransponowanych przez wrażliwość, odczuwanie i wiedzę Autora to interesujące doznanie. Można na nie patrzeć tylko i wyłącznie przez pryzmat własnych doświadczeń i wiedzy oscylującej wokół historii pogromów: jako na przestrogę, jako na oskarżenie, a czasem też, niedowierzając, jak na coś co nie miało prawa się wydarzyć. A stało się.

Bardzo mnie dotknęła ta książka. Bardzo. Z każdej (tematycznie) strony. Dobrze. Literatura musi poruszać, musi zostawiać w gorączce myśli. 

I, na koniec, krótka pochwała grafiki na okładce. Jakże idealna jest ta symbolika, jak prosta, a jednocześnie trafiona w punkt.