Wydawnictwo Powergraph
Warszawa 2022
Ależ to jest rewelacyjna książka! Zachwyca mnie wielopoziomowo - od zjawiskowej okładki, po sięgnięcie po zapomniany, a bardzo interesujący temat, aż do jego szalonego całkiem, a na pewno porywającego poprowadzenia fabuły. Trudno było się od niej oderwać, nie da sie o niej zapomnieć. Świetna robota! Do rzeczy.
Przenosimy się, a może ten przeklęty pustynny wiatr nas niesie, na ranczo w okolicach Anaheim, amerykańskiego miasta w Kalifornii, zbudowanego przez niemieckich osadników. To tam winnicę wraz z budynkami mieszkalnymi wynajmuje Helena Modrzejewska wraz mężem Karolem Chłapowskim oraz przyjaciółmi ze starego kontynentu: Sypniewskimi, Paprockim i Sienkiewiczem, tym od "Szkiców węglem".
Artyści, ba - bohema ówczesnej Warszawy nijak nie radzi sobie z uprawą winogron, złodziejami krzewów i owoców, a także przerobem i sprzedażą tego co ewentualnie wyrosło i nie zostało rozkradzione. Polują, dużo piją, rozmawiają, jeszcze więcej piją, walczą z upałami, piją, oswajają żądze. Atmosfera gęsta jest od wypowiedzianych i niewypowiedzianych emocji i pragnień. Sienkiewicz nieprzytomnie kocha się w Modrzejewskiej, ona karmiona jego atencją rośnie i utrzymuje na tym zapomnianym przez świat skrawku ziemi postawę i rolę wielkiej aktorki. Napięcie erotyczne przenosi się ze stronicy na stronicę, zrodzona zeń frustracja popycha bohaterów do kolejnych mniej lub bardziej udanych czynów.
A do tego obserwujemy życie na pustkowiu: organizację życia miasta, jego władze (te faktyczne i te urzędowe), zależności między mieszkańcami, pozycję i postrzeganie przez autochtonów polskiej bohemy, a także obserwujemy tragedie, jakie są udziałem społeczności. To może trochę na marginesie, ponieważ clou powieści są żądze i namiętności, czasem dowcipnie tłumaczone wiatrem, czasem wynikające z dawnych marzeń i pragnień.
Autor wspaniale operuje swą bujną wyobraźnią kreując postaci i sytuacje, które pokazują jego dystans do świata i człowieka. Już początkowa scena z Sienkiewiczem i jego zaangażowaniem w odbicie dziewczyny świadczą o tym co wyżej. Ten antywestern wspaniale gra konwencją, oddając nie tylko poczucie wiatru we włosach i piachu w zębach, ale też tej ulotnej niepewności, jaskółczego niepokoju, niesionego przez wiatr. W zasadzie wyrasta on tutaj na nadwornego żartownisia, czasem trefnisia, czasem niezgułę - przedstawiany jako podrzędny jeszcze twórca, reporter z Polski, którzy dopiero uczy się fachu, ciągle zajętego miłosnymi perypetiami, które przysłaniają mu świat. Jego obiekt westchnień budzi powszechny szacunek u postronnych, przedstawiona jest jako silna, pewna siebie kobieta, niepozbawiona jednak wątpliwości, co dodaje jej tylko charakteru.
Wspominki z biografii wielkiej Modrzejewskiej są miłym urozmaiceniem tej szalonej scenerii, gdzie nie raz dochodzi do strzelanki w saloonie, nie raz pojawia się brudna pościel taniej dziwki, nie raz dochodzi do zagrożeń życia, czy nostalgii za tym co odległe.
Znakomite pomysły fabularne Autora, a do tego sam koncept, jakże szaleńczy i wspaniale oderwany od współczesności sprawiają, że książkę tę czyta się jednym tchem, doceniając koncept i dowcip.
Sienkiewicz z zużytym materacem na zawsze już pozostanie w mej pamięci, podobnie jak wiatr, który tyle zamętu niesie.
Jedno z dwóch olśnień tego roku obok "Szczelinami" Wita Szostaka.
Jestem pod wrażeniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz