Wydawnictwo Znak
Kraków 2021
Najpiękniejszy fragment tej książki to "Nawiązka", czyli rozdział o Irence, najmłodszej siostrze Autora. Dawno już nie czytałam tak czułego, lirycznego i pełnego miłości wspomnienia. To krótka opowieść, skrót życia dziewczynki, która stała się dorosłą, samodzielną kobietą, odważną, sięgającą po życie, czerpiącą z niego garściami. Jednocześnie mierząca się z własnymi demonami, brakami, wynikającymi pewnie z zawirowań z dzieciństwa. Jako 3-miesięczne dziecko została półsierotą. Niedługo później sierotą in spe.
Zaczęłam od końca.
Na początku zaś jest opowieść o rodzinie, która trwa, ma wygodne życie na wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej, terenie dzisiejszej Białorusi. Wspomnienia podróży, ucieczki z domu (wyprawa na fali zachłyśnięcia się Robinsonem Cruzoe). Później przychodzi współczesność. Ostatnia, ostateczna w zasadzie podróż Autora śladami nieodkrytego - miejsc, które były świadkami kaźni jego rodziców.
Nie ma wątpliwości, że to sąsiedzi zakatowali matkę, która jesienią 1943 roku wyszła z domu tylko odebrać ubranka dla maleńkiej Irenki. To oni doprowadzili do śmierci ojca.
Szperkowicz odwiedza miejsca związane z najwcześniejszym dzieciństwem, szuka świadków, próbuje dociec co stało się z sąsiadami, dlaczego tak bardzo narosła nienawiść, czemu doszło do zbrodni.
Tekst rwie się, zmienia, zaciemnia, wspomnienia gonią, mieszają się. Czasem jest opis współczesnej podróży, czasem próba rekonstrukcji mordu, czasem opis wojennej rzeczywistości. To nie zarzut. To obserwacja, która pokazuje charakter książki. Ta ulotność, fragmentaryczność doskonale opisuje stan emocji i umysłu nie Autora, a syna, sieroty tęskniącej za rodzicami, za życiem, którego nie było, gdyż zostało unicestwione przez wojenną rzeczywistość. Poruszająca jest ta osobista wędrówka i intymny stosunek do wydarzeń i bohaterów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz