Wydawnictwo Drzazgi
Okoniny 2021
Nastrój powieści i język powieści Barbary Woźniak podoba mi się od pierwszych słów. W trakcie lektury łowię co smakowitsze zdaniowe kąski, metafory, epitety, smakuję długo, a później składuję je w pamięci w nadziei, że kiedyś do mnie wrócą.
Pośród interlinii, słów i akapitów przemyka wciąż na nowo inteligencja i błyskotliwość Autorki. To prawdziwie przyjemne uczucie dla czytelnika, być docenionym przez polot i przenikliwość pisarki.
Opowieść o odchodzeniu i radzenie sobie ze starzejącymi się, zmienającymi nieuchronnie rodziacami konfrontowana jest z relacjami średniego pokolenia z najmłodszym. Mamy więc chorującego na Alzheimera dziadka Henryka, którego pogarszający się w zastraszającym tempie stan nie pozwala na samotne mieszkanie w dużym domu w Tarnowie. Mamy jego syna, Szymona, doktora filozofii, wykładającego etykę przyszłym lekarzom. Jest też Kaśka, córka Szymona, niechętna ojcu, buńczuczna i pełna pretensji, zwykle zasłyżonych.
Szymon zamieszkuje z ojcem, próbuje zapanować nad opieką, pracą, chce też ocalić relacje z córką. Wszystko to jednak za dużo. Nie da się wcielić tych mrzonek w życie. Dbałość o chorego pochłania tak wiele czasu i sił, że trudno myśleć, a co dopiero uskuteczniać aktywności w innych dziedzinach. Procesowanie życia z Alzheimerem to mozolna, cierpka droga, która i tak prowdzi do nieuchronnego. Szymon czuje się zobowiązany do bycia z ojcem w ostatnim etapie życia. Innego zdania jest jego młodsza siostra, która sugeruje specjalistyczną placówkę dla chorych.
Własne rozterki wplata on w zajęcia ze studentami. Wartości jakie przyświęcają pracy lekarzy, rozetrki moralne, etyka w sytuacjach skrajnych. Jego zajęcia nie są szczególnie lubiane przez studentów, zwykle są przeszkodą, którą muszą pokonać na drodze do uzyskania wymarzonego dyplomu, nie ma więc co liczyć na mocną współpracę czy zaangażowanie w zajęcia, jeśli podczas jego ćwiczeń studenci ukradkiem powtarzają materiały na kolokwia z anatomii...
Wybór między tym co konieczne, a tym co relatywnie dobre, orzecznie, co jest najlepsze dla bohaterów to sprawa subiektywna i mocno żłożona. Czy Szymon poświęcający relacje z bliskimi, pracę, fakultet (ma przygotować zajęcia poświęcone medycynie w III Rzeszy), zanikające stosunki z własną córką ma słuszność? Czy oddanie ojcu w sytuacji, w której znany jest finał poświęcenia to dobra droga? Nie według Grażyny, młodszej siostry Szymona, która widzi ojca w placówce opiekuńczej. Każdy ma swoją prawdę. Szymon zadecydował o własnej przyszłości. My towarzyszymy jego drodze, wspólnie słuchając zdartych do cna płyt Cohena.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz