piątek, 26 marca 2021

Alice Feeney - Zabójcza przyjaźń [recenzja]

 

Przekład: Agnieszka Walulik

Wydawnictwo: W.A.B.

Warszawa 2021


Gdyby tak zostać przy tytule oryginału, byłoby lepiej. Mając na szali "His and hers" oraz "Zabójczą przyjaźń" nie mam specjalnych wątpliwości co do wyboru, postawiłabym na to pierwsze. A tutaj mamy jednoznacze skojarzenie, które zdradza na początek zbyt wiele, sugerując pewne zabiegi fabularne.

Idźmy dalej. 

Autorka polega na sprawdzanym i wykorzystywanym od lat patnecie, który dzieli relację i narrację między więcej niż jedną osobę (w tym mordercę, ukrytego za przemyśleniami i komentarzami do tego co dzieje się w fabule). Jest to zgrany zabieg, który dość się już opatrzył, jednak dla Autorki jest na tyle atrakcyjny, że wykorzystała go w tej powieści.

W małym miastecku Blackdown zostaje zamordowana szefowa fundacji dobroczynnej. Za fasadą profesjonalizmu kryła się zepsuta, przebiegła osoba, o czym wiedziało wielu. Nie tłumaczy to w żaden sposób jej końca, ale jasno wskazuje na obecność wrogów w jej życiu.

Sprawą zajmuje się nadkomisarz Jack Harper, zapuszczony, zblazowany i przegrany życiowo londyński emigrant, który prowincję traktuje z góry, myśląc, że tutaj nic mu się nie przytrafi. Okazuje się, że znał ofiarę. 

Skoro jest morderstwo, jest także zainteresowanie prasy. BBC wysyła do miasteczka Annę Andrews, dziennikarkę i prezenterkę, która pochodzi z Blackdown. Także ona znała zmarłą, także ona miała z nią relacje i wspólną przeszłość.

Gdy atmosfera wokół śmierci zaczyna gęstnieć, podejrzenia padają na coraz szerszy krąg. Morderca nie powiedział zaś ostatniego słowa.

Zdradzam, że będzie więcej niż jeden trup, choć sam polski tytuł zdradza o wiele więcej, czuję się więc usprawiedliwiona. 

Stosowane przez Autorkę zabiegi mające na celu wyprowadzenie Czytelnika w pole są dość naiwne, rzadko kiedy uzasadnione i logiczne, a już wybór mordercy szczerze mnie zawiódł. Feeney poległa na tym froncie sromotnie. Okazało się, że talentu do thrillerów nie ma, niestety, za grosz. Całość dość tenedencyjna, grubymi nićmi szyta, a prz tym kolejne wybiegi dowodowe są tak słabo skonstruowane, że łatwo można popaść w zabawę obalającą kolejne decyzje fabularne Autorki.

Rozczarowanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz