Wydawnictwo Pauza
Warszawa 2018
Dużo lepiej myślę o tej książce już po lekturze. W jej trakcie towarzyszyły mi chwile zwątpienia i pewne pretensje (o brak konsekwencji w prowadzeniu wątków, ich porzucanie, spychanie na boczny tor w nieadekwatnym - według mnie - momencie), jednak teraz doceniam pewien rodzaj bezceremonialności, jaki towarzyszy autorce i jej pisarstwu.
Miranda July bawi się bowiem konwencjami, w jej powieści pełno groteski i żartów, które większość może uznać za pozbawione smaku, mocne, czasem wulgarne.
Pokazuje ona (niby uporządkowane i ugładzone) życie czterdziestokilkuletniej singielki z LA, która walczy z natręctwami, paranojami, tęsknotami i wyobrażeniem miłości, które z czasem doprowadzi ją do skorzystania z pomocy specjalisty.
Przełomem w życiu Cheryl jest przysługą, jaką ofiarowuje swoim pracodawcom. Zgadza się ona bowiem przyjąć pod swój dach ich dwudziestojednoletnią córkę, Clee.
Od tej pory poukładane, pełne obsesji życie głównej bohaterki staje na głowie. Clee jest współlokatorką z nocnego koszmaru. Z pozoru śliczna blondynka, przyciągająca zewsząd męskie spojrzenia, jest w gruncie rzeczy, samolubną, gnuśną, niechlujną rozpuszczoną dziewuchą.
Kobiety połączy zaskakująca więź, która ta wspaniale wpisuje się w purnonsensowy humor autorki. Relacja ta, początkowo trudna do uchwycenia i zrozumienia, z czasem stanie się dla czytelnika naturalna i oczywista, co jeszcze bardziej zaskakuje.
Zresztą, z każdą kolejną stroną robi się coraz osobliwiej, coraz bardziej karykaturalnie, aż dochodzimy do finału, który jest naturalnym następstwem piętrowych bzików, które mijamy po drodze.
Autorka trochę poucza czytelnika. Odrobinę tłumaczy ludzkie zachowania, apeluje o tolerancję i elastyczność w kontakcie z drugim człowiekiem.
Pokazując jak wielkim można być w dzisiejszym świecie freakiem, daje wyraz potrzebie mówienia, pisania i zwracania uwagi na ekscentryczność i prawo do bycia człowiekiem niezwykłym/niesztampowym.
Miranda July ubrała swoje spostrzeżenia i przekonania w szaleńczy dialog, czasem monolog bohaterów, pokazując, że gra konwencjami nie jest jej obca.
Ciekawe doświadczenie.
Ja raczej na tą książkę się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuń