sobota, 19 maja 2018

Katherine Arden - Niedźwiedź i słowik [recenzja]

Przełożyła: Katarzyna Bieńkowska
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA
Warszawa 2018

Po pierwsze autorka. Po drugie tematyka. Co skłoniło amerykańską dziewczynę do sięgnięcia po słowiańskie wierzenia i ludowe gusła? Być może wystarczyła fascynacja studiami nad literaturą rosyjską?
Niedźwiedź i słowik to interesująca książka, która ma duży potencjał. Zdecydowanie niewykorzystany.
Wydaje mi się, że wierzenia, legendy i tradycje rosyjskie zostały ledwie poruszone, wspomniane, ale brak tu pogłębienia tematu, zintensyfikowania obrzędowości, zwyczajowości, dziedzictwa kulturalnego Rosjan, które jest niezwykłe, barwne i wielotorowe.
Autorka dotyka opowieści o domowych duszkach domowych, leśnych, wodnych, o wiedźmach, wilkołakach, waziłach. Nie zgłębia jednak ich historii, pochodzenia. Temat liźnięty, niedokończony. 
Całe szczęście, że jednak zauważony. W erze zakochanych wampirów wegetarian (sic!) powrót do korzeni rosyjskiej ludowości jest... zjawiskiem.
Literatura tak daleko sięga po tematy, ma tak wielki apetyt na szokowanie, wzburzanie, pobudzanie, że każda zamierzchła, tradycyjna opowieść jest odbierana jako coś nowatorskiego, świeżego. Tak jest i z tą książką.
Mamy oto przedwieczną Rosję, w której trafiamy do domu majętnego bojara, Piotra Władimirowicza. Po śmierci żony pozostaje on sam z gromadą dzieci. Ma też starą piastunkę, Dunię, która słynie z niezwykłego opowiadania dawnych baśni. W srogie, mroźne wieczory rodzina zbiera się przy piecu i słucha barwnych historii.
Najmłodsza córka Piotra, Wasia jest łączniczką świata ziemskiego z tym baśniowym, w jej żyłach płynie niezwykła krew, która wyznacza dziewczynę na swoistą rzeczniczkę i obrończynię wierzeń i tradycji.
Gdy Piotr przywozi z Moskwy nową żonę, okazuje się, że na całe jego dobra pada cień - plony przestają być wysokie, padają zwierzęta i ludzie, zło wychodzi z ukrycia, próbując zagarnąć dla siebie jak najwięcej.
Tylko Wasia widzi szansę na uratowanie rodziny i okolicznych chłopów, tylko ona ma odwagę, by przeciwstawić się złu. Na jej życie dybią jednak złe moce, ale też wrogo nastawieni ludzie. Dziewczyna musi sama walczyć o życie i przyszłość swoich najbliższych. By osiągnąć cel prosi o pomoc wszystkie te moce, w które nie wierzą pragmatycy. Naraża się tym samym na wielkie niebezpieczeństwo.
Poza śmiercią, która jest bardzo blisko bohaterów (czające się na plecami wieczne memento mori), autorka zwraca uwagę choćby na sytuację kobiet, które traktowane jak klacze rozpłodowe miały rodzić dzieci, dbać i ognisko domowe i słuchać mężczyzn. Wasia - emancypantka i świadoma swych możliwości dziewczyna jest swoistym głosem w dyskusji na temat praw i wolności w ogóle, nie tylko w odniesieniu do praw kobiet.
Sięga więc autorka po wiele różnych wątków, rozwija je mniej lub bardziej, czasem coś sygnalizuje, innym razem szkicuje, zostawiając czytelnika z pewnym głodem wiedzy. 
Czekam z ciekawością po drugą cześć trylogii, w nadziei na rozwinięcie wątków wierzeń i tradycji.
Brawa za okładkę i za pomysł na fabułę. 
Egzotyka w połączeniu amerykańskiej (jakże młodej) autorki ze słowiańską tematyką nie przestaje mnie zadziwiać! 


Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz