Wydawnictwo Karakter
Kraków 2018
Wszystko mnie tu odpycha - od okładki począwszy po streszczenie fabuły. Ta powieść jest niewygodna, męcząca w odbiorze, irytująca przez wzgląd na fabułę, a w zasadzie postrzeganie i traktowanie przez świat głównej bohaterki.
Jednocześnie jest bardzo wciągająca. Trochę czytelnikiem pomiata, trochę szarpie nerwy, bawi się konwencjami, uczuciami, światopoglądem.
Traktuję ją jako swego rodzaju eksperyment, który pokazuje rzeczywistość w bardzo przerysowany sposób. Książka wpisuje się w nurt feministyczny, co chwalebne, i choćby to stanowi o jej wartości. Sięga po
Traktuję ją jako swego rodzaju eksperyment, który pokazuje rzeczywistość w bardzo przerysowany sposób. Książka wpisuje się w nurt feministyczny, co chwalebne, i choćby to stanowi o jej wartości. Sięga po
utarte stereotypy traktujące kobietę jako narzędzie, ewentualnie ozdobę, które w konfrontacji z zamysłem fabularnym autorki zyskują nową, bardzo dosadną perspektywę.
Bohaterka to mocno naiwna dziewczyna, która w patriarchalnym świecie nie tylko godzi się na instrumentalne jej traktowanie przez mężczyzn, ale też szybko i bezboleśnie się w nim odnajduje.
Pracując (niemal za darmo) w eleganckiej perfumerii ma za zadanie spełniać oczekiwania klientów. Dość szybko zaczyna oznaczać to prostytucję. Realizując hasło klient nasz pan bohaterka jest akceptowana, kiedy jednak postanawia poszukać przyjemności również dla siebie, szybko wypada poza nawias społecznie akceptowalnych form i norm. Ulega (męskiemu) ostracyzmowi, przestaje być człowiekiem (o ile kiedykolwiek była traktowana jako człowiek...).
Samotna, pomijana, źle traktowana, bezsilna na metody jakimi posługują się władcy świata powoli ulega przemianie. W zwierzę. W świnię. To odpowiedź na świństwo jako robią jej co krok kolejni napotykani parweniusze.
Ciężko jest przebrnąć przez kolejne wcielenia i modyfikacje świata głównej bohaterki. Niewygodnie czytać o jej pohańbieniu, przedmiotowym traktowaniu, wreszcie przezroczystości, która staje się, mimo monstrualnych fizycznych zmian, domeną postaci.
Autorka szarżuje, nagina, wyolbrzymia i krzyczy swoją powieścią. Krzyczy do czytelników, woła o refleksję, manifestuje swoje niezadowolenie z zastanej rzeczywistości, która pełna jest świńskich zachowań.
Bohaterka to mocno naiwna dziewczyna, która w patriarchalnym świecie nie tylko godzi się na instrumentalne jej traktowanie przez mężczyzn, ale też szybko i bezboleśnie się w nim odnajduje.
Pracując (niemal za darmo) w eleganckiej perfumerii ma za zadanie spełniać oczekiwania klientów. Dość szybko zaczyna oznaczać to prostytucję. Realizując hasło klient nasz pan bohaterka jest akceptowana, kiedy jednak postanawia poszukać przyjemności również dla siebie, szybko wypada poza nawias społecznie akceptowalnych form i norm. Ulega (męskiemu) ostracyzmowi, przestaje być człowiekiem (o ile kiedykolwiek była traktowana jako człowiek...).
Samotna, pomijana, źle traktowana, bezsilna na metody jakimi posługują się władcy świata powoli ulega przemianie. W zwierzę. W świnię. To odpowiedź na świństwo jako robią jej co krok kolejni napotykani parweniusze.
Ciężko jest przebrnąć przez kolejne wcielenia i modyfikacje świata głównej bohaterki. Niewygodnie czytać o jej pohańbieniu, przedmiotowym traktowaniu, wreszcie przezroczystości, która staje się, mimo monstrualnych fizycznych zmian, domeną postaci.
Autorka szarżuje, nagina, wyolbrzymia i krzyczy swoją powieścią. Krzyczy do czytelników, woła o refleksję, manifestuje swoje niezadowolenie z zastanej rzeczywistości, która pełna jest świńskich zachowań.
Zupełnie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuń