Warszawa 2016
Hugo - Bader wymyślił sobie, że napisze książkę o bohaterach Solidarności, dzieciach wojennych Kolumbów, którzy podobnie jak rodzice walczyli o wolność, tyle tylko, że przy pomocy innego oręża. Książka o ludziach którzy tworzyli Międzyzakładowy Komitet Koordynacyjny NSZZ "Solidarność" miała być też hołdem dla ich dzieła, ale też swoistym sprawdzeniem jak radzą sobie w nowej, wolnej Polsce, o którą sami walczyli.
Jacek Hugo - Bader odwiedzał ich w domach, przepytywał na różne okoliczności, dodając też własne komentarze, polegając na dawnych znajomościach ze swoimi bohaterami.
Powstał z tego jeden wielki zamęt. Nazwiska, pseudonimy, życiorys od dziecięctwa, po lata współczesne, wiele bardzo intymnych, prywatnych historii, które wydają się całkiem nie na miejscu.
Brakuje tła, przybliżenia tamtych czasów, okoliczności, przez ten niedostatek historia jest niekompletna, wygląda na skierowaną do wąskiego grona odbiorców, może znajomych?
Źle mi się czytało tę książkę, żle mi się o niej pisze.
Bohaterowie Hugo - Badera źle kończą: piją, poważnie chorują, żyją na skraju ubóstwa, staczają się. Po bohaterskich czasach ani śladu,zostały tylko wspomnienia.
Smutno i ponuro. Również w warstwie organizacyjnej książki: chaos, skoki między poszczególnymi bohaterami i ich historiami, plus odautorskie dygresje, które wylewają się niemal z każdej strony.
Hugo - Bader to kolejny bohater Skuchy. Jest bardzo aktywny, chętnie dzieli się spostrzeżeniami, własnym zdaniem, momentami przyćmiewając swoich rozmówców.
Nie trafia do mnie ten rodzaj narracji, ten sposób traktowania historii. Skucha. Dosłowna.
Nie trafia do mnie ten rodzaj narracji, ten sposób traktowania historii. Skucha. Dosłowna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz