sobota, 27 grudnia 2014

Levi Henriksen - Śnieg przykryje śnieg [recenzja]

Dan Kaspersen właśnie skończył odsiadywać wyrok za przemyt narkotyków. Wraca do rodzinnej miejscowości Skogli prosto na pogrzeb młodszego brata. Jacob Kaspersen zginął w niejasnych okolicznościach na terenie własnego gospodarstwa.
To zdecydowanie nie jest dobry początek nowego życia: śmierć brata, wykluczenie ze społeczności i ciągnąca się za Danem łatka przemytnika narkotyków wywołują emocje i ciekawskie spojrzenia. Dodatkowo starzy wrogowie nie zapomnieli o nim i wciąż stanowią zagrożenie, może nawet większe niż przed więzienną odsiadką.
Dom brata skrywa swe tajemnice, niektóre połączone z pewnymi mieszkańcami Skogli, co tylko zagęszcza sytuację.
Utrudzony emocjami, zmęczony życiem Dan postanawia sprzedać wszystko i wyjechać. Niestety dochodzi do incydentu, który rzuca podejrzenie iż to właśnie Dan był jego sprawcą. Jedyną pociechą naszego bohatera jest Mona, dawna przyjaciółka jego brata, szczera, bezpretensjonalna i optymistyczna dziewczyna, która urokiem osobistym potrafi sobie zjednać niemal każdego.
Śledząc koleje losów Dana czytelnik z coraz większą uwagą i ciekawością poznaje zależności panujące na norweskiej prowincji, poznaje codzienność małych społeczności. Autor sugestywnie pokazuje historię człowieka, który usiłuje rozpocząć wszystko od początku. I choć Danowi zawsze towarzyszy żal i tęsknota za bliskimi, to potrafi też żyć tym co tu i teraz. Nadzieja będąca ważnym elementem powieści, doskonale urozmaica całą paletę uczuć i emocji, jakie budują tu napięcie.

Im dalej płynie fabuła, tym bardziej rośnie napięcie. W efekcie czeka czytelnika kilka niespodzianek i zwrotów akcji, co nie tylko uatrakcyjnia opowieść, ale też zapada w pamięć. Czy Dan odkryje wszystkie dotyczące go tajemnice i czy wreszcie wyprostuje swą życiową ścieżkę?

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:


4 komentarze:

  1. Niespodzianki i zwroty akcji, hm.. czemu nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest tyle świetnych książek, że gdybym chciała nabyć wszystkie to chyba bym zbankrutowała... a nawet nie "chyba" tylko na pewno ;) Nie mniej ta książka ląduje na listę chcę przeczytać i będę o niej pamiętała, jeśli wpadnie mi w ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam, że nie doczytałam do końca Twojego tekstu, gdyż mam już książkę u siebie. Jestem jej batdzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń