Zwiodło mnie logo - polegałam na swoim starym przeświadczeniu, że renomowane wydawnictwa (do których wciąż zaliczam WL) nie podejmą się drukowania byle czego, jednak nastały takie czasy, że by przetrwać, każdy musi mieć w swoim repertuarze zarówno kryminały, jak i powieści dla kobiet (często też poradniki). Trudno, taka rzeczywistość.
Pierwszym skojarzeniem jakie wywołuje u mnie ta książka jest smutek: pełno tu niedowartościowanych, zagubionych, nieszczęśliwych bohaterów, którzy za kimś tęsknią, kogoś pragną, jednak nie mają szans na spełnienie swoich oczekiwań. Schemat jest prosty: trójka paryskich znajomych Nico, Philippe i Chantal to lektorzy francuskiego. Wiąże ich skomplikowana relacja: ktoś kogoś kocha, ktoś zdradza, ktoś ma nadzieje.
Akcja powieści obejmuje jeden dzień w którym każdy z nich spotyka się ze swoim uczniem, dzięki czemu poznajemy też tzw. trupy w szafie rzeczonych uczniów. Nico wybiera się na konwersację z Josie, młodą Amerykanką, dla której podróż do Paryża jest swoistym odbyciem żałoby. Philippe również spotyka Amerykankę, Riley, dawniej aktywną businesswoman, dziś przybitą matkę dwójki dzieci oraz zaniedbywana żonę skrajnego pracoholika. Z kolei Chantal odbywa pożegnalną lekcję z Jeremy'm, mężczyzną w średnim wieku, który sam nie wie czego chce.
Każdego gryzie co innego, każdy z szóstki bohaterów dzięki tym spotkaniom uzyskał nowy pomysł na życie i odpowiedź na gryzącego go problemy i bolączki. Stek bzdur i tyle.
Najgorsze w tym wszystkim było chyba posłanie wszystkich bohaterów w pobliże kręcenia mocno roznegliżowanych scen fabularnego filmu, gdzie np. do Chantal, patrzącej na gołego jak święty turecki aktora, dociera co chce zrobić ze swoim życiem. Banał i kicz. Dodatkowo w słabym stylu.
Jedyne co daje się przetrawić jest Paryż ze swoimi kawiarniami, rozlewającym się espresso i przelewającym się winem. Nic poza tym.
Rozpaczliwa proza, bardzo miernej pisarki. Szkoda czasu. Najlepiej jak najszybciej zapomnieć o tej książce, co w tym momencie właśnie robię.
Akcja powieści obejmuje jeden dzień w którym każdy z nich spotyka się ze swoim uczniem, dzięki czemu poznajemy też tzw. trupy w szafie rzeczonych uczniów. Nico wybiera się na konwersację z Josie, młodą Amerykanką, dla której podróż do Paryża jest swoistym odbyciem żałoby. Philippe również spotyka Amerykankę, Riley, dawniej aktywną businesswoman, dziś przybitą matkę dwójki dzieci oraz zaniedbywana żonę skrajnego pracoholika. Z kolei Chantal odbywa pożegnalną lekcję z Jeremy'm, mężczyzną w średnim wieku, który sam nie wie czego chce.
Każdego gryzie co innego, każdy z szóstki bohaterów dzięki tym spotkaniom uzyskał nowy pomysł na życie i odpowiedź na gryzącego go problemy i bolączki. Stek bzdur i tyle.
Najgorsze w tym wszystkim było chyba posłanie wszystkich bohaterów w pobliże kręcenia mocno roznegliżowanych scen fabularnego filmu, gdzie np. do Chantal, patrzącej na gołego jak święty turecki aktora, dociera co chce zrobić ze swoim życiem. Banał i kicz. Dodatkowo w słabym stylu.
Jedyne co daje się przetrawić jest Paryż ze swoimi kawiarniami, rozlewającym się espresso i przelewającym się winem. Nic poza tym.
Rozpaczliwa proza, bardzo miernej pisarki. Szkoda czasu. Najlepiej jak najszybciej zapomnieć o tej książce, co w tym momencie właśnie robię.
Myślę, że niektórych może taka proza zadowolić. Są gusta i guściki. Zainteresował mnie Paryż i jego kawiarnie. Jestem ciekawa, czy poczułabym ich klimat.
OdpowiedzUsuńA wiesz fabuła w sumie mnie zainteresowała- jeden wybrany dzień, trupy w szafie- nie mówię nie tej książce,mimo Twojej negatywnej recenzji.
OdpowiedzUsuńPrzy tak negatywnej ocenie wypada mi tylko spasować :)
OdpowiedzUsuńA ja całkiem miło wspominam tę książkę. Może (a nawet na pewno) nie jest to literatura najwyższych lotów, ale całkiem przyjemna odskocznia od poważnych i ciężkich lektur.
OdpowiedzUsuń