środa, 23 października 2024

Joanna Wilengowska - Król Warmii i Saturna [recenzja]

 

Wydawnictwo Czarne

Wołowiec 2024


Ta książka budzi ciekawość, już od pierwszych chwil, już od samego tytułu.

Później rodzi pytania i powoduje wątpliwości. Bo czymże jest tak naprawdę? Czy to po prostu proza, czy może książka biograficzna, opiewająca w pewien sposób postać ojca. Czy jest to stanowczy i niepodlegający dyskusji manifest tożsamościowy, a może opowieść historyczna wyznaczająca granice istnienia Warmiaków do czasów II wojny światowej i exodusu zaraz po niej?

Trudno powiedzieć. 

Z jednej strony widoczna i oczywista jest formuła opowiadania,  z drugiej, bez wątpienia, rzecz mówi  o społeczności warmińskiej, której jaskrawym i oddanym przedstawicielem jest ojciec, jeden z ostatnich, który identyfikuje się z Warmiakami.  Mówi w dialekcie, został na swojej rdzennej ziemi, pamięć zbiorową traktuje jak skarb. Dzięki wyjątkowej osobowości ojciec jest postacią, która scala strukturę opowieści i budowę zbioru. Podobają mi się fragmenty dotyczące wizyt w sklepach, w których ojciec próbuje mówić do ekspedientek w dialekcie, szuka, po omacku, osób, które odpowiedzą mu w tym samym języku, a jednocześnie wykorzystuje te sytuacje do manifestowania swej przynależności. Ta postać to synonim humoru, ironii, świadomości oraz doświadczenia, które wynika nie tylko z osobistych przeżyć, ale też z doświadczeń przodków - rodziców, dziadków, którzy najbardziej doświadczyli działań wojennych i powojennych, które były zdecydowanie gorsze od tych pierwszych. Gwałty, rabunki, wywózka, repolonizacja, straszenie śmiercią, wykorzenianie, szykanowanie ze względu na pochodzenie etniczne. Straszna przeszłość, której cień towarzyszy kolejnemu pokoleniu.

Jaką niesprawiedliwością jest dla Warmiaków wrzucanie ich do jednego worka z Mazurami. Zresztą, literacko, bardzo dosadnie, ale też pięknie pisze Autorka o mazurskich modach, tendencjach i teraźniejszości, jasno dając do zrozumienia gdzie są granice, kto jest kim i jakie ma wartości. I przeszłość. I zaplecze etniczne. Swoisty manifest, czasem esej, zawsze pełen pewności i obstawania przy swoim, przy dumie z tradycji, przy szacunku do przeszłości, przodków, ich doświadczeń i bogactwa niematerialnej przeszłości i dziedzictwa kulturowego.

Ten zbiór to autofikcja, napisana często po polsku, czasem po niemiecku, innym znów razem po warmińsku. Wyposażona w słownik wyrazowy, co jest znaczące i tym bardziej świadczące o szacunku i pokorze wobec przeszłych pokoleń.

Wielokulturowość, skomplikowane  relacje tożsamościowe, a także zderzenie przeszłości z teraźniejszością, odchodzeniem strażników pamięci, zmieniającą się sytuacją w świecie, na wielu polach, także narodowościowych. Ważna książka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz