Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2021
Polska to kraj małych miasteczek i wiosek, sennych uliczek i krzywdzonych urbanistycznie (patrz: Kutno i jego całkiem świeża betonoza na rynku) miast. Z jednej strony pisanie o nich jest potrzebne tym, którzy goniąc za wiatrem w wielkich miastach nie mają pojęcia jak wygląda Polska B.
Odwiedzamy dolnośląską Bielawę, Nową Rudę, jest Kętrzyn, Braniewo, Chełm, Chełmno, miasta niegdyś tętniące życiem, dziś spowite mgłą beznadziei, stagnacji, braku perspektyw. Kiedyś pracę dawały, dla przykładu : fabryka butów, dywanów, bawełny, lakiernie, meblarnie. Dziś miasteczka wymierają, młodzi wyjeżdżają do wielkich miast lub za granicę. Na posterunku zostają emeryci, często pozbawieni dojazdów (brak rentowności autobusów miejskich), a także podstawowej opieki medycznej (zamykane POZ-ty i kolejne oddziały szpitalne - z braku personelu).
Niemal każda zamieszczona tutaj opowieść to naznaczona smutkiem tęsknota za tym co było i za tym jak mogłoby być. Każda historia to wyraz uczucia do małej ojczyzny i żal, że to uczucie jednostronne. By żyć, by zarabiać, trzeba emigrować. Ten kto zostaje, najczęściej nie ma możliwości (finansowej) zakupu mieszkania, poza tym i tak brak ich na rynku, mieszkanie z rodzicami, praca z marne grosze (o ile jest!) i życie w miejscu, gdzie nie ma funduszy na kulturę. Polska B to miejsce utopione w smogu, przygniecione tonami betonu (szczególnie uciążliwego latem), bo urzędy źle rozumieją rewitalizację.
Na koniec smutna konkluzja: to także miasta bezwolnej prasy, gdzie trudno o wolność słowa, gdzie stanowiska rozdawane są po znajomości. Zostają najwytrwalsi: aktywiści, społecznicy. To z nimi rozmawia Autor, oddając głos i miejsce w tomie. Mowa o bezlitosnych statystykach, gdzie pośród zestawieniach liczb otwierają się czytelnikowi oczy na stan faktyczny kondycji mniejszych miast. Autor wnikliwie prowadzi czytelnika przez zagadnienia, pozostawiając pytanie o stopień zapaści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz