wtorek, 1 stycznia 2019

Antoine François Prévost d'Exiles - Historia Manon Lescaut i kawalera des Grieux [recenzja]

Przekład: Boy
PIW
Warszawa 1974

XVIII - wieczny publicysta i pisarz, autor książki, jest dla mnie po trosze bohaterem powieści. Wystarczy prześledzić jego bogatą, awanturniczą biografię, by nabrać podobnego przekonania.
W swej karierze był on bowiem (między innymi): wojskowym, nie pogardził też epizodem duchownym w klasztorze, przytrafiła mu się także wielka szalona miłość, która skłoniła Prévosta do ucieczki z Francji. Później doświadczył pogłębionych studiów filozoficznych, kolejnych awantur, ucieczek poza granice ojczyzny.
Nietuzinkowa postać.
Powieść "Historia Manon..." to (a jakżeby inaczej) historia gwałtownego uczucia i wielkiej namiętności, która połączyła dwoje młodych ludzi, ofiarowując im w zamian dramatyczną i wyboistą wspólną drogę.
Sam Maupassant pisał o głównej bohaterce: "Oto Manon Lescaut, najprawdziwsza kobieta, jaką kiedykolwiek stworzono, naiwnie zepsuta, kochająca, odurzająca, sprytna i niebezpiecznie urocza".
Fatalne w skutkach zauroczenie, jakiemu ulega niedoświadczony, szczery i naiwny kawaler des Grieux. Podążając za zepsutą, ale też pogubioną ukochaną, którą w dzisiejszych czasach nazwano by bardzo niepochlebnymi słowami, staje się ofiarą własnej nieostrożności i łatwowierności.
Pragnący jedynie szczęścia u boku ukochanej raz po raz przeżywa przez nią kolejne rozczarowania.
Łasa na wygodne, dostatnie życie dziewczyna, co i rusz znajduje chętnego na spełnianie kolejnych jej zachcianek sponsora. 
Zdesperowany, obłąkany w swym uczuciu chłopak, szuka pociechy w studiach, później nawet w klasztorze. Na nic jednak jego wysiłki, fatalne uczucie jest silniejsze niż rozsądek. Wraca do Manion, skazując się tym samym na cierpienie i wieczne rozterki.
Finał opowiadany przez kawalera des Grieux jest dlań swego rodzaju oczyszczeniem. Ta spowiedź jasno pokazuje jak silne i namiętne było to uczucie - przynajmniej ze strony kawalera.
Czytają tę awanturniczą powieść dziś, można odnieść wrażenie, że jest ona dość naiwna, mało wiarygodna. Jednak sam styl i konwencja są warte uwagi, choćby ze względów poznawczych.
Prawdziwą, a dla mnie największą wartością jest tłumaczenie niezrównanego, genialnego po wielokroć Boya. Jego sprawność językowa, stylistyczna, a także lekkość i biegłość lingwistyczna są dla czytelnika wielką ucztą duchową.
Choćby dla Tadeusza Boya Żeleńskiego warto sięgnąć po tę książkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz