Wołowiec 2017
Nic nie wiem o Polsce. Nic. Był sobie chłopiec dowodzi, że tak właśnie jest.
Czytanie tej książki zbiegło się z obcesowymi, fatalnymi politycznymi tyradami, które prowadzą do nieznanego jeszcze, ale z pewnością dramatycznego finału. I do tego jeszcze zabrałam się za reportaż Ewy Winnickiej, opisującej historię (początkowo) bezimiennego chłopca, którego zwłoki odkryto na Śląsku.
Na początku patrzymy na pracę policjantów, którzy mierzą się z trudnym zadaniem poznania tożsamości dziecka. Ten proces jest długotrwały i znojny, w międzyczasie traci na ważności - na Śląsku głośno jest o matce Madzi z Sosnowca, która udusiła swą półroczną córkę...
Jednak mozolne przeszukiwanie baz, raporty dzielnicowych, współpraca komend, spowodowały, że po dwóch latach bezimienny chłopiec zyskał tożsamość - był odtąd Szymonem z Będzina.
Historia jego krótkiego życia jest chmurna i posępna. Każdy kolejny fakt z życia chłopca, historia jego rodziny powodują, że na piersi czytelnika gromadzi się coraz większy ciężar.
Czytam i nie wierzę - to się dzieje naprawdę? Zdziwienie jest wytłumaczalne - nie wiem niczego o Polsce, nie rozumiem jej mieszkańców, ich wyborów i motywacji. Brakuje mi wyobraźni, by pojąć jak rodzic może zaniedbać maleńkie dziecko, jak może doprowadzić do jego śmierci, jak może je porzucić i przez dwa lata ukrywać ten fakt. Jak?
Za fasadą sąsiedzkiego powitania i uśmiechu może się kryć wielkie bestialstwo i mrok.
Reportaż pokazuje błędy opieki społecznej, brak zaangażowania rodziny, jakże popularną wyuczoną bezradność czy też wynaturzone relacje między partnerami/rodzicami/dziećmi.
Ponuro wygląda dzisiejsza Polska, zarówno zza stronic reportażu Ewy Winnickiej, jak i ta telewizyjna, polityczna.
Wstrząsająca książka, tragiczna historia, ponure czasy.
Wstrząsające jak można to zrobić i udawać, że nic się nie stało...
OdpowiedzUsuń